Jakub K. (19 l.) i Łukasz H. (24 l.) zaplanowali szybki napad na mały sklep. W czwartek o godz. 13 podjechali pod spożywczak. Jeden bandyta został na czatach w zielonym tico, a drugi wszedł jakby nigdy nic do sklepu. Jednym ruchem wyciągnął zza pazuchy pistolet i wycelował go w sprzedawczynię.
Dzielna ekspedientka nie otworzyła kasy. - Myślałam, że to chłopcy ze wsi robią sobie żarty i powiedziałam, że nie oddam pieniędzy. Ale kiedy wycelował we mnie broń i krzyknął: "dawaj kasę, bo cię zastrzelę" przeraziłam się. I zaczęłam krzyczeć. Kobieta narobiła takiego rabanu, że wyprowadzony z równowagi napastnik postanowił wziąć nogi za pas. Przerażeni bandyci rzucili się do ucieczki zielonym tico.
Kilka minut później w okolicy aż zaroiło się od radiowozów. Na drogach zorganizowano blokady. Bandyci byli w pułapce. W okolicach Zakroczymia wyrzucili w zarośla kominiarkę i wiatrówkę, ale zapomnieli odkręcić z samochodu kradzione rejestracje. Gdy próbowali przejechać koło patrolu, mundurowi zatrzymali auto. Jakub K. i Łukasz H. trafili za kraty. Za próbę rozboju grozi im do 12 lat więzienia.