Zakończony szczyt UE w Brukseli był swego rodzaju przygotowaniem do spotkania grupy państw G20 za dwa tygodnie. Mimo że Polska nie będzie uczestniczyła w tym wydarzeniu, to rzeczą wyjątkową i niezmiernie dla nas ważną jest fakt, iż tym razem centralna Europa ma tam swoją reprezentację w postaci prezydencji czeskiej.
Celami zbliżającego się szczytu G20 będą: skuteczniejsza kontrola rynków finansowych, walka z protekcjonizmem i kwestia, która jest dla nas zdecydowanie najciekawsza, czyli przygotowanie się do wizyty Obamy w Europie.
Ta ostatnia sprawa jest dla nas tak istotna przede wszystkim dlatego, że istnieją wyraźne i precyzyjne diagnozy mówiące o tym, że Amerykanie z obecnego kryzysu będą wychodzić znacznie szybciej od Europejczyków, natomiast nas obciążą koszty kryzysu. Należy zatem osiągnąć taki consensus z partnerem amerykańskim, by USA i Europa mogły efektywnie współdziałać, by gospodarka europejska nie została w tyle za amerykańską.
Na szczycie UE omawiano też kwestie, które dotykają Polskę bezpośrednio. Przyznanie przez Unię 600 mln euro na program Partnerstwa Wschodniego to oczywiście - jak na potrzeby tych sześciu państw, które mają zostać objęte tym programem - stosunkowo niewiele. Pamiętajmy jednak, że UE nie jest zbyt bogata, jej budżet obejmuje zaledwie 1-1,5 proc. dochodu narodowego wszystkich państw do niej należących. W takim razie, jeśli zdobywa się na wysiłek wydania kolejnych kilkuset milionów, to oczywiście z tej perspektywy są to duże pieniądze. Tak więc otrzymanie takich funduszy na program Partnerstwa Wschodniego uważam za duży sukces.
Z kolei 330 mln euro dla Polski z ogólnej sumy 5 mld, które miały być przyznane na program klimatyczny, to kwota duża. Ale jej wysokość wynika z tego, że już w grudniu udało nam się osiągnąć pewne zrozumienie u pozostałych państw UE co do tego, że Polska, by dostosować się do planu zahamowania emisji dwutlenku węgla, musi dostać znacznie większe wsparcie niż inne kraje UE.
Chodzi o to, żebyśmy mogli przystosować do tego celu technologie naszych elektrowni. Ponieważ 90 proc. naszej energii uzyskujemy z węgla, nowoczesnych technologii po prostu nie posiadamy. To jest pewien sukces, ale w tym wypadku z Polską nie można było inaczej postąpić. Niezbędnym było przyznanie nam poważnego wsparcia, gdyż inaczej ceny energii w Polsce mogły wzrosnąć nawet o 30-40 proc.
Andrzej Wielowieyski
Poseł do Parlamentu Europejskiego. W PRL działacz opozycji demokratycznej