Czy to koniec haniebnej wojny o krzyż? Czy przed Pałacem Prezydenckim przestaną się zbierać samozwańczy obrońcy krzyża, którzy domagają się godnie upamiętnienia zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i budowy pomnika ku czci wszystkich ofiar tragedii z 10 kwietnia?
Krzyż zniknął w tajemniczych okolicznościach dzisiaj rano. Jak wyjaśnił na specjalnie zwołanej konferencji prasowej szef Kancelarii Prezydenta, Jacek Michałowski zabrał krzyż osobiście ok. godz. 8 razem z pracownikami Pałacu.
Przeczytaj koniecznie: Schetyna o usunięciu krzyża: To dobrze, kończy tę sprawę
Przeniesiono go do kaplicy Pałacu. Stanął przy ołtarzu, tuż obok odsłoniętej niedawno przez Bronisława Komorowskiego tablicy ku czci śp. pary prezydenckiej i tragicznie zmarłych pracowników Kancelarii Prezydenta. Do Sali Rycerskiej przy kaplicy przeniesiono też wystawę zdjęć Lecha i Marii Kaczyńskich.
- Przy demontowaniu krzyża nie byli obecni żadni przedstawiciele Kościoła. Trwanie dotychczasowego stanu rzeczy godziło w autorytet państwa i Kościoła. Krzyż stał się zakładnikiem sporów politycznych - tłumaczył Michałowski.
Szef Kancelarii wyjaśnił, że decyzja o przeniesieniu krzyża była "niezależną decyzją kancelarii prezydenta". - Uprzedziliśmy wczoraj chyba późnym wieczorem panią prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, pana premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę - powiedział.
Ze względów bezpieczeństwa, przynajmniej do 19 września przed Pałacem zostaną metalowe barierki, które broniy dostępu do krzyża.
Patrz też: Gdzie jest krzyż? Krzyż zniknął sprzed Pałacu Prezydenckiego
- Docelowym miejscem krzyża jest Kościoł św. Anny, jestem przekonany że tam trafi - zapewnił Michałowski. Być może zostanie też zabrany na pielgrzymkę do Smoleńska, w którą 10 października udadzą się rodziny ofiar katastrofy.