Szef resortu obrony narodowej był „Gościem Radia Zet” gdzie dwa dni po prezentacji ostatecznego dokumentu rosyjskiego komitetu, już na chłodno, po opadnięciu pierwszych emocji odniósł się do oskarżeń MAK. Według Bogdana Klicha raport jest polityczny i ma skompromitować Polskę.
- Wypowiedzi pani Anodiny były kompromitujące dla MAK-u. Podkreślenie i powracanie do tego wątku gen. Błasika z tymi 0,6 promila alkoholu, to było ewidentnie zagranie polityczne pod światową opinię publiczną, żeby pokazać Polaków jako tych, którzy doprowadzają do takich katastrof, bo rządzą nimi pijani dowódcy, którzy wywołują presję – stwierdził minister.
Przeczytaj koniecznie: Rodzice kpt. Protasiuka: Podczas lotów był poddawany presji. Lądował, bo nie pozostawiono mu alternatywy
Klich podkreślił, że ma pełne zaufanie do komisji Jerzego Millera z MSWiA i polskich śledczych ustalających przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem. Zarzuca też MAK kłamstwo w sprawie wyszkolenia dowódcy załogi, kpt. Arkadiusza Protasiuka.
- MAK pisze, że kpt. Protasiuk w ciągu ostatnich 5 miesięcy nie przechodził szkolenia w trudnych warunkach atmosferycznych. To jest nieprawda. Kapitan nie przeszedł szkolenia z podejścia do lądowania w minimalnych dopuszczalnych warunkach. Natomiast loty szkoleniowe w warunkach trudnych pilot i załoga wykonywali regularnie – zastrzegł minister.
Minister przyznał też, że obecność gen. Andrzeja Błasika w kabinie pilotów prezydenckiego tupolewa nie była niezgodna z przepisami, bo przed 10 kwietnia 2010 takich przepisów po prostu jeszcze nie było. - Jednak generała nie powinno być w kabinie pilotów – stwierdził.
Szef MON nie zamierza podać się do dymisji w związku z katastrofą i zaniedbaniami strony polskiej w organizacji lotu do Smoleńska. Jak zapewnia cały czas jest do dyspozycji premiera Donalda Tuska.
- MAK próbując kompromitować Polskę, skompromitował się sam. Nie jest teraz wiarygodnym partnerem. Partnerem teraz dla nas jest rząd Federacji Rosyjskiej. Mamy prawo ubiegać się o arbitraż ws. tego raportu - zakończył Klich.