Kobieta, mimo że była przewodniczącą, ze swoich obowiązków w ogóle się nie wywiązywała. - Przez rok były tylko dwa spotkania związkowe, z których nic konkretnego nie wynikało - mówi nam związkowiec Jerzy Michalak. Mężczyznę oraz innych członków zaczęło w końcu to niepokoić, tym bardziej że kobieta nie ujawniała sprawozdań finansowych. Próbowali interweniować, ale z marnym skutkiem.
W końcu złożyli zażalenie na przewodniczącą. Sprawą zajął się zarząd komisaryczny. - Wtedy wszystko wyszło na jaw. Konta bankowe zostały wyczyszczone - mówi mężczyzna.
Patrz też: Katarzyna S. ukradła pół miliona GDDKiA i sąd ją wypuścił
W dokumentach związków znaleziono fikcyjne umowy-zlecenia, rachunki nie zostały opłacone, a na koncie, na którym powinno być 200 tys. zł, był wręcz debet. Związkowcy mieli swój azyl - ośrodek w Rokitnie. Tam wypoczywali całymi rodzinami, łowili ryby, grillowali, pływali na kajakach czy rowerach wodnych. Niestety, ten ośrodek stracili przez machlojki Elżbiety Ł. - To największa strata dla nas. Ten ośrodek został nam zabrany, bo nie były płacone rachunki - mówi rozżalony mężczyzna.
Sprawa trafiła do prokuratury, ale niestety, przewodnicząca zniknęła. Najprawdopodobniej ukrywa się za granicą. Prokuratura wysłała za nią list gończy. Kobieta ukradła ok. 200 tys./zł członkom związkowym, którzy co miesiąc wpłacali pieniądze na konto związkowe.
Poszukiwana szefowa związków
Elżbieta Ł. (48 l.) ulotniła się z pieniędzmi z konta związku zawodowego przy zakładach Bielbaw. Sprawą zajęła się prokuratura, ale nie wiadomo, gdzie podziewa się kobieta. Najprawdopodobniej uciekła za granicę. - Wszczęte jest postępowanie w tej sprawie. Za kobietą został także wysłany list gończy - mówi "Super Expressowi" Krzysztof Jach, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Dzierżoniowie.