Dwóch szefów NCS otrzymało w sumie ponad 800 tys. zł nagrody za EURO 2012. Ta suma to jednak niewiele w porównaniu z tym, co ma trafić w przyszłym roku do kieszeni szefów spółki PL.2012.
"Dziennik Gazeta Prawna" wyliczył, że maksymalnie mogą oni dostać nawet 2,75 mln zł premii. A my dokładnie wyjaśniamy, skąd ta kwota. Podpisano z nimi wręcz bajeczne kontrakty. Według umowy z 2008 roku, pensja Herry to 25 902 zł brutto, a Boguckiego - 25 463 zł. Co więcej, jak czytamy w kontraktach, każdego roku wysokość ich zarobków była waloryzowana o "procent realnego wzrostu wynagrodzenia w poprzednim roku kalendarzowym". Do tego mieli zapisane gigantyczne nagrody. Za każdy rok pracy mieli zagwarantowane wynagrodzenie dodatkowe za postęp: maksymalnie 6-krotność pensji. Ostateczną wysokość tej premii zatwierdza rada nadzorcza spółki.
Do tego mają zagwarantowaną gigantyczną nagrodę za tak zwany sukces końcowy. Wynosi ona równowartość 50 proc. sumy wypłaconego lub należnego wynagrodzenia podstawowego, premii za postęp za rok 2008 oraz wynagrodzenia dodatkowego za postęp za każdy rok. Prezes Herra tylko z tego tytułu może otrzymać kwotę między 800 tysiącami a milionem złotych!
- Kwota 2,75 mln zł to maksymalna suma tych wszystkich nagród. Ostateczną jej wysokość zatwierdzi rada nadzorcza. Czy to za wysokie premie? Przypomnijmy sobie, że w 2008 roku, kiedy podpisywano te kontrakty, groziło nam odebranie turnieju, bo prace były bardzo opóźnione. EURO 2012 okazało się wielkim sukcesem. Mamy zewnętrzne raporty, które potwierdzają sukces organizacyjny, wizerunkowy i ekonomiczny - tłumaczy nam Mikołaj Piotrowski, dyrektor ds. PR w spółce PL.2012.
- Tę spółkę nazywają biurem turystycznym, bo fachowcy, którzy mieli się tam znaleźć, doszkalali się, jeżdżąc po całym świecie. Nie działali właściwie w kryzysowych momentach. Te premie są zdecydowanie za wysokie - stwierdza Tomasz Garbowski (33 l.), poseł SLD i sędzia piłkarskiej Ekstraklasy.