30-letnia matka małego podróżnika była przerażona. Wysłała sześcioletniego synka do pobliskiego sklepu po bułki, a ten postanowił zrobić sobie krótką przejażdżkę z Wejherowa w nieznane.
Zobacz też: Warszawa. Niepełnosprawny Krzysztof zgubił się na grzybach
Pasażerka pociągu SKM zgłosiła, że w wagonie znajduje się chłopiec, który nie powinien być sam w takim miejscu. Kiedy policjant porozmawiał z chłopcem, okazało się, że sześciolatek chce pojechać do Lęborka, gdzie miał na niego czekać wujek. Policjanci uwierzyli małemu spryciarzowi i pojechali do Lęborka, jednak tam nie spotkali żadnego wujka...
Przeczytaj: Kto zgubił pieniądze w metrze?
W tym samym czasie na policję zadzwoniła matka chłopca.
- Powiedziała, że wysłała go do pobliskiego sklepu po pieczywo. Kiedy długo nie wracał, postanowiła zawiadomić policję. Do tej pory nie wiemy, dlaczego chłopiec wsiadł do pociągu - powiedziała w rozmowie z "TVN24" Anetta Potrykus, rzecznik wejherowskiej policji.
Sześcioletni podróżnik trafił wprost w ramiona przerażonej matki. Dobrze, że dziecku nic się nie stało. Teraz wobec matki chłopca mogą zostać wyciągnięte konsekwencje za niedopełnienie obowiązku opieki nad dzieckiem.