Sytuacja jest poważna. Dyplomaci, którzy powinni już reprezentować Polskę w kilkunastu krajach nie mogą zacząć normalnej pracy.
Dopóki prezydent nie podpisze listów uwierzytelniających, które składa się na ręce władz krajów gospodarzy, ambasadorowie są traktowani jako osoby prywatne. - Z punktu widzenia praktyki dyplomatycznej to paranoja i ośmieszanie państwa polskiego - tłumaczył w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" polski dyplomata.
Sprawa dotyczy sześciu ambasadorów: Pawła Dobrowolskiego (Nikozja, Cypr), Jerzego Bayera (Bangkok, Tajlandia), Przemysława Niesiołowskiego (Lagos, Nigeria), Ryszarda Piaseckiego (Santiago, Chile) i Anny Niewiadomskiej (Meksyk).
"GW" twierdzi, że bezpośrednim powodem dla którego Lech Kaczyński nie podpisuje listów, może być obawa prezydenta, że premier nie podpisze tzw. kontrasygnaty Anny Fotygi. Radosław Sikorski obiecał wysłać ją do przedstawicielstwa RP przy ONZ w Nowym Jorku. - Prezydent uczynił z szóstki ambasadorów zakładników dla pani Ani - mówi rozmówca dziennika.
Była szefowa MSZ za rządów PiS szykuje się do wyjazdu, ale mimo obietnicy premiera Donalda Tuska, że podpisze jej nominację, najwyraźniej obawia się, że szef rządu nie dotrzyma słowa - podkreśla gazeta.