Zimny dreszcz przechodzi po plecach na samą myśl, co ten ohydny gwałciciel mógł wyprawiać w pomieszczeniu pełnym malutkich bezbronnych dzieci.
Koszmarną historię zbrodni Karola K. opisaliśmy we wczorajszej gazecie. Ten szewc z Piły (woj. wielkopolskie) nagle odkrył w sobie powołanie. Zaczął opowiadać, że jest teologiem, zielarzem i cudotwórcą obdarzonym magicznymi zdolnościami.
Brudne łapy zboczeńca
Gdy na jego drodze stanęła Renata Ch., przedszkolanka z dwójką dzieci, w jego chorej głowie zrodził się okrutny plan. Tak bardzo omotał kobietę, że ta bez żadnych oporów poddawała się jego chorym "terapiom".
Jakby tego było mało, kobieta bez szemrania w nocy oddawała w jego brudne łapy swoją niewinną córkę. Karol K. dyszał z podniecenia, gdy gwałcił 12-letnią dziewczynkę. Zdegenerowana matka w tym czasie sypiała z własnym synem, bo "uzdrowiciel" wmówił jej, że tak zaradzi jego rzekomemu homoseksualizmowi.
Mogły być inne ofiary
O mdłości przyprawia sam opis bezbożnych orgii, do jakich przez lata dochodziło w pilskim mieszkaniu Renaty Ch. Jeszcze bardziej przerażająca jest jednak myśl, że mogły być też inne ofiary nienasyconej chuci szewca gwałciciela.
Bo kobieta nie tylko pozwalała temu potworowi na gwałcenie swoich dzieci na przeróżne sposoby. Przyprowadzała tego degenerata do przedszkola, w którym pracowała! Czy brudne łapska, które nocami obmacywały niewinne ciałko 12-letniej dziewczynki, dobierały się też do bezbronnych maleństw z przedszkola? Aż strach pomyśleć, że mogło tak być.
Zajmujący się sprawą prokuratorzy z Piły sprawdzają, czy inne dzieci padły ofiarą zboczeńca. - Śledztwo jest w toku, sprawdzamy wszystkie ewentualności - mówi nam Maria Wierzejewska-Raczyńska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Pile.