Choć notowania lewicy nadal są dość niskie, to przedstawiciele lewej strony sceny politycznej już myślą o walce o najwyższy urząd w państwie.
- Ważne jest to, by wybór był nie tylko między dwoma prawicowymi kandydatami, ale aby liczył się też kandydat lewicy - powiedział były prezydent Aleksander Kwaśniewski i wyznaczył swojego następcę. Kandydatem lewicy już w najbliższych wyborach ma być Jerzy Szmajdziński.
Sam Szmajdziński do sprawy podchodzi bardziej dyplomatycznie - nie mówi tak, nie mówi też nie.
- Zrobię wszystko, by lewica wystawiła dobrego kandydata w wyborach prezydenckich 2010 roku - mówi. I dodaje, że za wcześnie jest, żeby podejmować jakieś konkretne decyzje.
Sprawy nie komentuje na razie kierownictwo SLD, jednak deklaracja Kwaśniewskiego może wywołać spore zamieszanie.
Nieoficjalnie mówi się, że kandydatem lewicy ma być posłanka Joanna Szymanek-Deresz - dawna szefowa kancelarii prezydenckiej Kwaśniewskiego. To ją kierownictwo partii wysłało na ostatnie dni wyborczej kampanii w USA, żeby nabrała doświadczenia i zobaczyła "jak to się robi na zachodzie".