Warszawska prokuratura prowadziła śledztwo od 2009 r. Wczoraj umorzyła sprawę. - To, do czego dotarliśmy, było wystarczające, żeby wszcząć postępowanie, ale nie wypełniało znamion określonych w ustawie, ażeby móc postawić jakiekolwiek zarzuty w tej sprawie - mówiła rzecznik prokuratury Monika Lewandowska.
Afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r., po publikacji "Rzeczpospolitej", która ujawniła stenogramy z podsłuchów CBA.
Wynikało z nich, że były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski "Zbych" (47 l., PO) i b. minister sportu Mirosław Drzewiecki "Miro" (55 l., PO) mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej (głównie na rzecz Ryszarda Sobiesiaka "Rycha").
Patrz też: Drzewiecki opija raport Sekuły? (ZDJĘCIA!)
Obaj temu zaprzeczali, ale pożegnali się z posadami w rządzie. Po wybuchu afery z rządu odszedł też wicepremier Grzegorz Schetyna (48 l., PO), którego nazwisko pojawiało się w stenogramach.
Według prokuratury żaden z nich nie popełnił jednak przestępstwa.
- To zaskakująca decyzja. Prokuratura umarzając śledztwo, oznajmiła, że nie ma znamion przestępstwa, a jednocześnie nie podważyła wartości dowodów - mówi Bartosz Arłukowicz.
W podobnym tonie wypowiada się poseł Andrzej Dera (50 l., PiS). - Teraz do każdego urzędnika będzie mógł wejść każdy i powiedzieć: niech pan mi zmieni tę decyzję. Od wczoraj, wystarczy że powoła się na wyrok ws. afery hazardowej i nic mu nie grozi - ironizuje poseł Dera.
- Prawda się obroniła - triumfował Chlebowski.
Niepotrzebnie się pocił
Z tobą na... na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem. Ja ci powiem szczerze... ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim... jakby Grzegorz i Mirek trochę pomogli... przecież wiesz, biegam z tym sam... blokuję tę sprawę dopłat od roku... to wyłącznie moja zasługa"
- Zbigniew Chlebowski do biznesmena Ryszarda "Rysia" Sobiesiaka
W dzikim kraju
"Jestem dowodem na to, że Polska jest w dalszym ciągu dzikim krajem. Zabito mi matkę, taka jest prawda. (...) Gardzę tym, gardzę polityką" - Mirosław Drzewiecki skarży się za oceanem na swoje kłopoty w związku z aferą hazardową.