Wraz z ostatnią pszczołą skończy się ludzkość i najwyraźniej komuś właśnie na tym zależy. W ciągu jednej nocy padły pszczoły z trzech pasiek we wsi Przyczyna Dolna. Razem ok. 5 mln sztuk. Niektórzy pszczelarze stracili nawet po 30 tys. zł. W obawie przed rozprzestrzenieniem się zarazy władze gminy Wschowa powołały sztab kryzysowy. Część pszczelich zwłok zamrożono azotem i przesłano na badania do Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Właśnie ujawniono wyniki sekcji zwłok owadów. Pszczoły zostały otrute substancją, która używana była do zwalczania stonki. - Środek ten został zakazany w 2008 r. Skąd więc wziął się w ciałach martwych pszczół? - mówi wiceburmistrz Wschowy Stanisław Kowalczyk. Substancje te obecnie znaleźć można w niektórych specyfikach stosowanych przy... odpchlaniu psów.
Od samego początku byłam pewna, że nie mamy do czynienia z chorobą zakaźną
Nie wiadomo, w jaki sposób trucizna została zaaplikowana owadom. Pszczelarze przypuszczają, że sprawca podłożył plastry miodu nasączone zabójczym środkiem. - Od samego początku byłam pewna, że nie mamy do czynienia z chorobą zakaźną, tylko zatruciem, za którym stoi człowiek - mówi pszczelarka Anna Apolinarska (37 l.). Sprawę zatrucia owadów bada policja.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail