To był akt desperacji, głupi impuls czy działanie z premedytacją, by poniżyć, ukarać własne dzieci? Pani Wanda (52 l.) ze Świdwina nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego nagrała i wysłała do sieci filmik, na którym widać jak znęca się nad swoimi bliźniakami. Dziś dzieci już przy matce nie ma. Zostały zabrane, a ona nie zamierza o nie walczyć. - Muszę zająć się sobą – mówi, a w ustach matki brzmi to niewiarygodnie.
Pani Wanda, jeszcze kilka dni temu z bliźniętami: Anią i Tomkiem (11 l.), zajmowała malutkie komunalne mieszkanie w Świdwinie. Jak sama mówi od lat czuje się więźniem zamkniętym w czterech ścianach, który nie ma żadnej rodziny, bliskiej osoby, a dookoła siebie tylko dzieci. Dwóch synów jest już dorosłych. Z matką nie mają kontaktu. A bliźniaki, jak mówi pani Wanda, ciągle dawały jej w kość. W ten dramatyczny wieczór też były nieznośne. - Dzieci powinny już spać. Ale syn przedłużał kąpiel pod prysznicem. Córka się nudziła. Dzieciaki zaczęły lać się wodą, zaczepiać i biegać po mieszkaniu. Ubrania nie były na swoim miejscu, panował wrzask i chaos – mówi pani Wanda. - I wtedy to zrobiłam.
Wzięła telefon i zaczęła nagrywać swoje dzieci. Widać, jak Tomek golusieńki krzyczy, by tego nie robiła, Ania płacze i z wyrzutem mówi matce, że jej nie kocha. Dzieci proszą, by matka ich nie biła. Ale kobieta nagrywała dalej, grożąc dzieciom, że opublikuje film na portalu internetowym i prześle policji. - Niech wszyscy zobaczą, jak wy się zachowujecie, jaki tu jest porządek – straszyła. Jeszcze tego wieczoru wrzuciła filmik na swój profil dla zamkniętej grupy na facebook'u. Ten szybko trafił do świdwińskiej policji. Został zaalarmowany Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Świdwinie. - Zareagowaliśmy natychmiast. Następnego dnia już dzieci nie wróciły do domu. Są w domu dziecka i prawdopodobnie trafią do rodziny zastępczej – mówi Teresa Szczerbińska, kierownik MOPS w Świdwinie.
Zobacz też: 7 faktów o zaginięciu Ewy Tylman
Pani Wandy to nie przeraża. - Może i dobrze się stało. Wyrwa się z tego środowiska, będą mieć lepszy dom. Ja im firmowych butów nie kupię, samochodem nie będę ich wozić, a ktoś inny tak – mówi kobieta. - Ja też muszę odpocząć, zająć się sobą. Tyle lat byłam dla dzieci, nie daję już rady.
Kobieta nie ma postawionych zarzutów, nie została jeszcze przesłuchana. Najpierw słuchane będą dzieci – informuje Aneta Sękalska-Cybul ze świdwińskiej policji. Dla dobra dzieci zmieniliśmy ich imiona i nie podajemy nazwiska matki. (Domin)