Wszystko działo się zaraz po rozpoczęciu meczu między drużynami Śląska Wrocław – Zagłębia Lublin. Jedne z kibiców z Lublina z racą w ręku wgramolił się na ogrodzenie oddzielające sektory i w bojowym nastroju zaczął wymachiwać zapaloną racą. W jednej chwili do sektoru z krewkim kibicem podbiegli ochroniarze.
Ochroniarz użył gazu łatwopalnego na kibica stojacego z racę!
Jeden z ochroniarzy nie namyślając się długo skierował na kibica gaz! Zapomniał, że to gaz łatwopalny! Kibic z Lublina w mgnieniu oka stanął w płomieniach i jednym susem zeskoczył z ogrodzenia! Dlaczego kibic został zaatakowany przez ochroniarza gazem?
- Kibic Zagłębia z zasłoniętą twarzą wszedł na płot i odpalił racę - ewidentnie złamał prawo. Ochroniarz - co do zasady - zareagował słusznie. Nie mógł przecież dopuścić do tego, że kibic przeskoczy przez płot, a istniało takie ryzyko – komentował sprawę rzecznik Ślaska Wrocław, czyli organizatora meczu, Michał Mazur.
Sprawę skomentowały także zagraniczne media
Zobacz: REWIA informuje: Edyta Górniak MA ROMANS z Baronem z Afromental?! To dla niego rzuciła Schramma?
Jednak jak zaznacza rzecznik, ochroniarz nie powinien użyć łatwopalnego gazu: - To oczywiście zachował się źle, bo powinien podejść do niego z gaśnicą, a nie z gazem, który jest łatwopalny. Podpalonego przez ochroniarza kibica klub z Wrocławia chciał znaleźć, po pierwsze po to, by sprawdzić czy ucierpiał z powodu podpalenia, a po drugie bo... złamał prawo!
- Niestety, nie udało nam się go zidentyfikować na meczu, ale jak nam się udało dowiedzieć, kibic nie ucierpiał. Prawdopodobnie, paradoksalnie uratowało go to, że miał zasłoniętą twarz – stwierdził Mazur, czytamy w serwisie gazetawroclawska.pl.
Klub Śląsk Wrocław nie przeszedł obok sprawy obojętnie, a wobec ochroniarza chciał wyciągnąć stosowne konsekwencje, bo przecież nie był to zwykły człowiek, tylko przeszkolony ochroniarz.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail