Jak pisze "Gazeta Wyborcza", Roman K. uczy katechezy w szkole we wsi Długosiodło niedaleko Łomży, gdzie obecnie przebywa. - Kilka matek specjalnie dla niego posłało tam swoje dzieci - mówi sołtys jednej z sąsiednich wiosek.
Romanowi K. postawiono sześć zarzutów. Jest oskarżony m.in. o znieważnie i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza na służbie. Prokuratura nie postawiła mu zarzutów o charakterze seksualnym. Po aferze ze zbuntowanymi betankami, z którymi okupował klasztor w Kazimierzu Dolnym, został usunięty z zakonu franciszkanów, ale nie stracił święceń kapłańskich.