Nastolatek napadał na sklepy i lombardy. Nie gardził łupem od przypadkowych osób. Jedną z kobiet napadł na ulicy i po „poczęstowaniu” gazem łzawiącym skradł jej torebkę. Zresztą młodociany bandyta nie był zbyt finezyjny – zazwyczaj wchodził do sklepu i brał wszystko co było w zasięgu ręki. Potem uciekał co sił w nogach.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Chciała coś ukraść...ukradła wibrator
Co ciekawe gościny złodziejowi udzielał jego kolega, który też uczestniczył w niektórych przestępstwach. Rodzice owego kolegi nie mieli nic przeciwko temu.