Pan Józef podczas jesiennego przekopywania gleby wbił szpadel w ziemię i postanowił rozprostować kości. Wyprężył się, uniósł głowę i skamieniał.
Oto na ogołoconym już z liści drzewie zobaczył ni mniej, ni więcej, tylko dorodną dynię. Jak do tego doszło? Pnącza rośliny, które normalnie wiją się po ziemi oplotły pień drzewa i ruszyły w górę, aż na wysokość czterech metrów. Na jednej z odnóg zawiązał się kwiat z którego wyrósł dorodny owoc.
- Przecierałem oczy ze zdziwienia sądząc, że to może wielka gruszka, ale nie, to najprawdziwsza dynia - mówi z rosyjskim akcentem pan Józef.Teraz działkowiec i jego sąsiedzi codziennie sprawdzają czy dynia jeszcze wisi i trzymają kciuki, aby wyrosła jak największa licząc na rekord Guinessa w kategorii największa dynia rosnąca na drzewie.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail