O wyroku dla prawnika pisaliśmy na początku grudnia. Do zabójstwa, za które został skazany, doszło w 2010 r. W nocy z 1 na 2 stycznia. Piękna prawniczka wróciła do domu po imprezie, na której byli razem z Maciejem T... Nad ranem mężczyzna zadzwonił z jej mieszkania pod numer pogotowia ratunkowego.
- Mam nieżywą kobietę, nie wiem, jak ją reanimować - wykrztusił do słuchawki. Jak się później okazało, był pijany, miał 2 promile alkoholu we krwi.
Kiedy na miejsce przyjechali policjanci, nie mieli wątpliwości, że doszło do zbrodni. - Wszędzie była krew. Na podłodze, w umywalce, pod drzwiami. Kanapa była połamana, a fotel wywrócony - opowiada ojciec zabitej aplikantki, Jerzy Krupowicz (58 l.). Twarz jego córki była dosłownie zmasakrowana.
Adwokat zaś twierdził, że nie zabił Marty celowo, że doszło do wypadku, kiedy uprawiali seks...
Sąd nie uwierzył prawnikowi. I skazał go na 25 lat więzienia.
Zobacz też: 20-latek zamordowany w Nowym Targu, to medalista MP w hokeju na lodzie
Rodzina i znajomi Macieja T. chcieli, by do czasu uprawomocnienia wyroku przebywał on na wolności. Obrońcy mecenasa złożyli zażalenie na decyzję o areszcie.
14 osób, w tym prawnicy, lekarze i biznesmeni z Podlasia, złożyli pisemne oświadczenia o tym, że ręczą za to, że skazany nie ucieknie i nie będzie utrudniał postępowania. Nie tylko słowem, niektórzy również zaoferowali własne majątki. I to jakie! Rekordzista, były prezes sporej firmy, zaoferował dwa mln złotych. Inni od 100 do 500 tys. zł. Jan Golonko, właściciel zakładu remontowo-budowlanego w Białymstoku, dał 100 tys. zł. - Znam Macieja od dziecka, dobrze znam też jego rodziców. Uważam go za mądrego człowieka i po prostu nie wierzę w jego winę. Nie wierzę, że on to zrobił - wyjaśnia przedsiębiorca.
Przeczytaj też: Zamordowali jelonka, bo był zbyt przyjazny WIDEO
Ale sąd w Lublinie, do którego wpłynął wniosek o uchylenie aresztu, powiedział twardo "nie". - Sąd prawidłowo uznał, że najsurowszy środek zapobiegawczy jest w tym wypadku prawidłowy - nie miał najmniejszych wątpliwości sędzia Mariusz Młoczkowski.
Maciej T. zamiast wigilijnej wieczerzy w gronie najbliższych zje ją w towarzystwie kolegów spod celi w więzieniu w Czerwonym Borze pod Łomżą.