Pół roku temu dla Krzysztofa C., przedsiębiorcy z Nowej Soli (woj. lubuskie), Paulina H. zostawiła męża. Razem zamieszkali w eleganckim bloku przy ul. 1 Maja. Z nikim nie utrzymywali bliższych kontaktów. O ile ona była uważana za sympatyczną i miłą, o tyle jego sąsiedzi postrzegali jako gbura i chama. - Szczególnie kobiety omijały Krzysztofa szerokim łukiem. Bywało, że na grzeczne ,,dzień dobry" potrafił obrzucić stekiem wyzwisk - wspomina sąsiadka.
Jednak nic nie zapowiadało tragedii. I nagle pewnego dnia nad ranem mieszkańcy bloku usłyszeli w mieszkaniu nr 11 straszliwą awanturę. W pewnym momencie na balkon na trzecim piętrze wybiegła Paulina. Z jej głowy ciekła krew. Rozpaczliwie wołała o pomoc. Po chwili Krzysztof C. chwycił błagającą o litość kobietę za włosy, wciągnął do mieszkania. Wkrótce krzyki ustały.
Zobacz: Pogrzeb zamordowanego w górach 16-latka. Rodzina pożegnała Marcina Majerczyka [ZDJĘCIA]
Kiedy wezwani przez sąsiadów policjanci weszli do mieszkania, włosy zjeżyły się im na głowie. Na podłodze leżała młoda kobieta, obok zakrwawiona patelnia. Z rozciętej szyi Pauliny H. sączyła się jeszcze krew. Przy zmasakrowanej ofierze siedział jej kat. Pijanego Krzysztofa C. policjanci skuli i zabrali z mieszkania. Ponad dobę trzeźwiał w policyjnym areszcie. W tym czasie odbywała się sekcja zwłok.
Na ciele kobiety stwierdzono ślady po uderzeniach żelazkiem, a także patelnią. Biegli doliczyli się też dwóch ciosów w szyję zadanych nożyczkami. - W wyniku tych uderzeń doszło do krwotoku zewnętrznego i wewnętrznego - mówi prokurator Katarzyna Wojciechowska. Choć od tej potwornej zbrodni minęło kilka dni, mieszkańcy bloku nie mogą się otrząsnąć. - Dla takiego zbrodniarza dożywocie to za mało - mówią z przekonaniem.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail