Do zbrodni doszło we wsi Zborowskie w kwietniu 2012 r. Para kochanków postanowiła zamordować Zygmunta L. (42 l.), który dowiedział się o romansie żony.
Okazja do realizacji makabrycznego planu nadarzyła się, gdy po zakrapianym spotkaniu z kolegami Zygmunt L. wrócił do domu i zasnął. Wtedy Agnieszka L. zadzwoniła do swojego kochanka. Kiedy przyjechał, zatłukł śpiącego mężczyznę dębowym słupkiem do balustrady.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zabił żonę i poszedł na piwo
Po zabójstwie para zapakowała zwłoki do auta. Porzucili ciało w jednym z rowów melioracyjnych. Kobieta wróciła do domu, spaliła narzędzie zbrodni oraz tkaninę, w którą zawinięte były zwłoki. Zmyła ślady krwi ze ścian i sufitu. Trójce dzieci powiedziała, że ojciec gdzieś wyjechał, a policji, że mąż miał od kogoś odzyskać dług i nie wrócił. Kilka dni później zwłoki 42-latka znalazł przypadkowy rowerzysta.
Zadawał ciosy tak, jakby szlachtował zwierzę
Od początku śledczy podejrzewali, że w zabójstwo zamieszana jest para kochanków. Agnieszka L. i Grzegorz S. początkowo zaprzeczali, potem zaczęli wzajemnie się obciążać. Sąd w Częstochowie uznał winę obojga.
- Oskarżeni zabili, ponieważ chcieli ułożyć sobie życie bez męża Agnieszki L. Nie pomyśleli o rozwodzie - uzasadniał wyrok sędzia Jacek Włodarczyk. - Grzegorz S. zadając ciosy śpiącemu mężczyźnie, zachowywał się tak, jakby szlachtował zwierzę. Wymierzenie kary niższej niż 25 lat byłoby szyderstwem z ludzi, którzy żyją zgodnie z prawem.