Głos w tej przerażającej sprawie zabrał ks. Dariusz Brylak, proboszcz parafii w Kostowie, którego parafianami jest zabójcza para. - Teraz potrzebny jest przede wszystkim spokój mieszkańcom Ciecierzyna. Mamy żałobę – podkreśla duchowny w rozmowie z „Super Expressem”. Kapłan znał rodziców zamordowanych dzieci. - Nie chodzili do kościoła. Ale gdy spotykałem ich na ulicy, byli uśmiechnięci, witali się ze mną – mówi ks. Brylak.
Szokujący fakt jest taki, że para morderców na początku tego roku zaprosiła księdza do swojego domu, po kolędzie. - Nie miałem podstaw, żeby odmówić. Byłem u nich, tak jak u każdego parafianina, który o to poprosił – tłumaczy duchowny.
Ksiądz oczywiście nie miał pojęcia, że w domowym piecu znajduje się wtedy dwójka małych ciałek córeczek Aleksandry i Dawida, a na podwórzu, przy drzewie, zakopany jest chłopczyk. Poświęcił więc domostwo, a krople święconej wody spadły też na piec… Aleksandrze J. i Dawidowi W. nie drgnęła nawet powieka, gdy wspólnie modlili się przy straszliwej skrytce.
- Bardzo proszę, żeby przy okazji tej tragedii nie epatować nią. Nie można też oskarżać innych mieszkańców Cicierzyna, że nic nie zrobili – apeluje ks. Brylak.
A miejscowi napisali nawet list otwarty, w którym podkreślają, że są grupą życzliwych sobie osób, ale jednocześnie takich, które nie mają nieograniczonej wiedzy o prywatności swoich sąsiadów. Twierdzą, że są bardzo poruszeni oskarżeniami na ich temat, że powinni zawiadomić odpowiednie służby, skoro podejrzewali, że Aleksandra J. jest w ciąży. W liście czytamy, że taka interwencja była. Że to właśnie mieszkańcy poinformowali o tym, że mogło dojść do nieszczęścia.
Aleksandra J. i Dawid W. siedzą teraz w areszcie. Za zbrodnie, które popełnili grozi im dożywocie.