Fragmenty książki "Zamach na prawdę", która ukaże się już za kilka dni, opublikował dziennik "Fakt". Zachowanie władz po tragedii było co najmniej zatrważające. Na początku - owszem - wszystko szło sprawnie, osoby pracujące przy wraku dokładały wszelkich starań, aby szybko zidentyfikować ofiary i umożliwić rodzinom organizacje pogrzebów. – Ufałam zespołowi, który pracował przy identyfikacji zwłok. Nie miałam cienia wątpliwości co do ich uczciwości i rzetelności. Nie nastawiałam się negatywnie, nie czułam żadnej wrogości. Ani Ewie Kopacz (59 l.), ani innym wysłannikom rządowym nie przypisywałam złej woli - powiedziała w rozmowie z "Faktem" Małgorzata Wassermann, córka Zbigniewa Wassermanna. Problemy pojawiły się, gdy bliscy ofiar zaczęli zadawać pytania. Rząd uchylał się od udzielania odpowiedzi i dbał przede wszystkim o swój wizerunek. Na potwierdzenie swojej teorii, Małgorzata Wassermann przytacza rozmowę swojej bratowej z Ewą Kopacz.
Ewa Kopacz: Byłoby dobrze, żebyście umieścili w internecie jakieś podziękowania
kwiecień 2010 r., prosektorium w Moskwie
"Razem ze mną była bratowa Daria Wassermann i Mateusz Bochacik. Z lotniska udaliśmy się prosto do Instytutu Medycyny Sądowej. (...) Panował bałagan. Brakowało ludzi. (...) Sama nie czułam się na siłach identyfikować ciało. Poprosiłam Darię i Mateusza."
Daria Wassermann: "Po wyjściu z kostnicy zaprowadzili nas do auli na parterze. Małgosia miała tam czekać, ale nie było jej bardzo długo. Podeszliśmy do ministra Arabskiego i poskarżyliśmy, że nie wiemy, co się z nią dzieje. Minister sprawiał wrażenie niezorientowanego. Ewa Kopacz spytała nas, czy mamy jakieś osobiste rzeczy do trumny. Mieliśmy różaniec teścia oraz rzeczy od rodziny Aleksandra Szczygły. Powiedziała, że wprawdzie procedury tego zabraniają, ale ona dopilnuje, by znalazły się w trumnach. W hallu poczęstowała mnie papierosem. Narzekała, że Rosjanie nie chcą ubierać zwłok. Kiedy jest problem, to mówi im, że "tak chciał premier Putin" i wtedy stają na baczność. Podziękowaliśmy jej za dobre przyjęcie i szybką identyfikację. "My tutaj sobie rozmawiamy – powiedziała – byłoby dobrze, żebyście umieścili dla mnie w internecie jakieś podziękowania. Bo wrócimy do Polski i będą mieć do mnie o wszystko pretensje". Byłam w szoku. Nie takich słów się spodziewałam".
Zobacz też: Nowy, wstrząsający zapis rozmów z tupolewa. "Piwko. A ty nie pijesz?"