Rodzina Daniela S. jest mocno dysfunkcyjna. Sąsiedzi mówią, że w ich domu nigdy nie było spokojnie. Zawsze był alkohol i dzieci były zostawione same sobie. Malutki dom w którym mieszkało 12 osób jest bardzo zaniedbany. -Mieli tam dwa niewielkie pokoje, kuchnię, łazienkę i korytarzyk. Jednak żadnych luksusów nie było. Podwórko jest zapuszczone i nikt na nim nie pracował- mówiła sąsiadka. Wszędzie leży złom i śmieci. W odpadach przed domem został nawet mały pies, dzięki któremu Daniel przetrwał w lesie! Zwierzak jest głodny i zmarznięty. Nawet nie wychodzi do ludzi. Dzień po tym jak odnaleziono Daniela nikt już nie pamięta o heroizmie czworonoga.
Chłopiec po tym jak przez dwie noce i prawie trzy dni błąkał się z psem po ścieżkach leśnych przebywa w szpitalu. Jest mocno wyziębiony, ale to towarzystwo psa go uratowało. Kiedy Daniel nie miał już siły, był bardzo głodny i zmarzniety, pies wybiegł do grzybiarza i szczekał aż ten przyszedł do nastolatka i powiadomił GOPR. Wówczas służby natychmiast zabrały dwunastolatka na quad, a następnie helikopterem został odwieziony do szpitala. Niestety to nie jest szczęsliwy koniec tej wstrząsającej historii!
Brzozowska Prokuratura prowadzi postępowanie, które ma wyjaśnić, czy Daniel uciekł z domu, bo był molestowany przez ojca.
– Postępowanie toczy się w sprawie zaginięciem chłopca, a w związku z tym z narażeniem go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia i jest to związane z nienależytym sprawowaniem opieki przez osoby, które z mocy prawa są zobowiązanie do sprawowania pieczy nad dzieckiem – informuje Marcin Babola z Prokuratury Rejonowej w Brzozowie. – Natomiast drugi wątek tego postępowania jest związany z podejrzeniem popełnienia czynu o charakterze seksualnym na szkodę małoletniego dziecka. Jedna osoba została w tej sprawie zatrzymana – dodaje. Przedwczoraj, na wniosek prokuratury, sąd aresztował na trzy miesiące ojca Daniela, to on miałby molestować syna.
Ojca Daniela policja zatrzymała już w środę. W piątek przed południem Sąd Rejonowy w Brzozowie przychylił się do wniosku Prokuratury i Krzysztof S. trafił na trzy miesiące do aresztu.
Pozostałe dzieci z uwagi na charakter postępowania, zostały umieszczone w specjalnym ośrodku opiekuńczym. Prokuratura nie udziela również informacji odnośnie matki dziecka, z uwagi na delikatny charakter sprawy.