- W domu było nas pięcioro. To siostra namówiła mnie na taki zarobek, bo i ona tak się utrzymywała - opowiada Julia.
Nie zastanawiała się długo. Swoje usługi zaoferowała w Internecie. "Szukam przyjemności, spełnię każdą zachciankę, dyskrecja... Napisz..." - tak brzmiało jej ogłoszenie. I panowie zaczęli pisać. - Nie mogłam uwierzyć, że tak szybko dostałam propozycje - mówi dziewczyna.
Pierwszym klientem był 50-letni biznesmen. Na spotkanie umówiła się już następnego dnia od ogłoszenia na forum. Ubrała mini i buty na obcasie. Była nieśmiała. - Widział, że to mój pierwszy raz. Był miły, szarmancki... - wylicza. Po spotkaniu, podczas którego do niczego nie doszło, odwiózł do domu, wręczając biżuterię. Na następnym spotkaniu już wiedziała, że zrobi to, do czego została wynajęta. Dostała za seks 1000 zł i talon na zakupy.
Przeczytaj koniecznie: Zarżnął śpiącą żonę i dzieci
- Restauracje zatrudniające studentów płacą 5 zł za godzinę. Przecież to śmieszne! Nie będę harować cały dzień za marną dniówkę. Za godzinę biorę nawet 100 zł! - wyśmiewa oferty pracy Julia. Jak przyznaje, już nabrała doświadczenia i twierdzi, że najlepszymi kochankami są obcokrajowcy. Z niektórym i do łóżka idzie nawet za darmo.
Co o jej zajęciu mówią rodzice? - Powiedziałam im, że pracuję w biurze i dobrze mi płacą. Nie będę przecież mówić, że puszczam się za pieniądze - stwierdza.
Patrz też: Oszukały starszego pana
Widać, że już zaznała luksusów i ani myśli z nich zrezygnować. - Chodzę do restauracji, mam lepsze ciuchy od koleżanek, biżuterię, kosmetyki - wylicza jednym tchem zalety prostytucji. A czy nie boi się o swoje zdrowie i reputację? - Nie ma mowy! - odpowiada bez wahania.
Julia D. (19 l.), pseudonim Kicia
Miasto Wrocław/Centrum, wyjazdy: tak, waga 57 kg, wzrost 168 cm, biust 4, znane języki: angielski.
- cena za godzinę: 80-100 zł
- za całą noc: 500-1000 zł
- godziny pracy: poniedziałek-sobota: od 10 do 24