Anna Popławska (26 l.) jest w 34. tygodniu ciąży. Cierpi na cukrzycę ciążową. Od ponad tygodnia próbuje zrobić niezbędne w tej sytuacji badania KTG.
- Mój lekarz prowadzący pracuje w prywatnej klinice. Gdy zlecił mi wykonanie badań, poszłam na Karową, ale bez skierowania nie mogłam zrobić tam badań - opowiada kobieta. - Lekarz wystawił mi więc skierowanie. Po raz drugi poszłam tam w piątek rano - dodaje kobieta.
To, co usłyszała od pracowników szpitala, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. - Skoro nie ma pani u nas lekarza prowadzącego, to nie może pani zrobić tych badań. My nie jesteśmy od tego, by obsługiwać całą Warszawę - powiedzieli jej lekarze.
- Ręce mi opadły! Nie dość, że jestem ciężko chora, to jeszcze muszę szukać miejsca, gdzie wykonam badania - mówi przerażona kobieta.
Zapytaliśmy u źródła, skąd tak chamskie zachowanie personelu szpitala wobec ciężarnej kobiety.
- Jest mi niezmiernie przykro, jeżeli pani Anna poczuła się dotknięta treścią wyjaśnień lub ich formą - mówi Alina Kuźmina, rzecznik prasowy Szpitala im. Księżny Anny Mazowieckiej. Ale to koniec miłych słów, bo dalej pani rzecznik potwierdza: masz u nas lekarza, zrobimy ci badania, a jak nie masz - twój problem. - To badanie może być wykonane jedynie na zlecenie lekarza pracującego w specjalistycznej poliklinice szpitala - mówi Kuźmina. - Jeżeli jednak pacjentka źle się czuje, zawsze może przyjść do naszej izby przyjęć, gdzie zostanie udzielona jej wszelka pomoc - dodaje.
Po raz kolejny okazuje się, że NFZ składki na opiekę zdrowotną od nas pobiera, ale kiedy przychodzi do skorzystania z badań, to jest to niemożliwe.