Gdyby nie kolega, Henrykowi Ruszczyńskiemu w ogóle nie udałoby się dotrzeć do szpitala. Znajomo przywiózł mężczyznę na wózku inwalidzkim, ponieważ karetka nie przyjechała.
Zobacz: Świnoujście: Statek Bielik miał awarię! Pasażerowie uwięzieni na pokładzie promu!
Kiedy w końcu mężczyźnie udało się dotrzeć na szpitalny oddział ratunkowy Szpitala im. Józefa Strusia w Poznaniu, w oczekiwaniu na lekarza spędził 14 godzin.
- Już mi się słabo robiło. A oni patrzyli, że siedzi człowiek. A jakbym umarł na siedząco? Siedzi. Dobrze. Tak musi być. A że dziadek ma 82 lata to nie szkodzi... - opowiada dziennikarzom TVN Henryk Ruszczyński.
Na pytanie reportera, jak można zlekceważyć 82-letniego staruszka, lekarz ze Szpitala w Poznaniu udziela wymijającej odpowiedzi.
- Mamy 200 pacjentów na dobę i proszę mi wierzyć panie redaktorze, że przynajmniej połowa z nich przekracza grubo 80. rok życia - tłumaczy dr Jacek Górny.
Henryk Ruszczyński nie zgadza się z twierdzeniem lekarza.
- Ludzie inni też czekali. Ale ja najstarszy. 82 lata mam. Oni byli młodzi, 82 lata to już coś - żali się pokrzywdzony staruszek.
Henryk Ruszczyński trafił do szpitala w Poznaniu z problemami urologicznymi. Na łóżko na SORze trafiają pacjenci w najcięższym stanie. Staruszek się nie zakwalifikował. Dopiero po 14 godzinach jeden z lekarzy rozpoznał pana Henryka i pacjent doczekał się przyjęcia na oddział.