Według RMF FM, umów nie mają placówki w Łódzkiem, na Podkarpaciu, Dolnym Śląsku, Warmii i Mazurach oraz na Lubelszczyźnie. Powód jest jeden - pieniądze. NFZ oferuje kontrakty niższe od tegorocznych od 5 nawet do 15 proc.
Oznacza to, że jeśli szpitale nie będą chciały robić długów, będą musiały mocno ograniczać przyjęcia pacjentów. Dyrektorzy szacują, że czas oczekiwania na zabiegi i operacje może wzrosnąć nawet dwukrotnie. Inni natomiast przeliczają, ilu lekarzy i pielęgniarek powinni zwolnić lub na ile zamknąć trzeba konkretny oddział, by szpital mógł się utrzymać z kontraktów. Umowy powinny być podpisane do końca roku.