Ten samorządowiec potrafi w tym samym czasie znajdować się w Moskwie i w swoim gabinecie w Urzędzie Dzielnicy Pragi-Północ! Choć nie było go w urzędzie przez 4 dni, podpisał się na liście obecności!
Jako wiceburmistrz i radny sejmiku mazowieckiego Artur Buczyński musi łączyć obowiązki związane z pełnieniem tych dwóch funkcji. Jest przewodniczącym komisji promocji województwa mazowieckiego i współpracy zagranicznej. A to oznacza, że jako członek podróżującej świty marszałka Adama Struzika (51 l.) musi często opuszczać północnopraski ratusz. Bo jak już pisaliśmy we wcześniejszych publikacjach "Super Expressu", delegacje sejmiku wyjeżdżają za granicę średnio co trzy dni! Ale burmistrz Buczyński wie, jak sobie radzić z nieobecnościami w swoim gabinecie w urzędzie dzielnicy.
Przykładem jest jego zeszłoroczny czterodniowy wyjazd do Moskwy w dniach 12-15 listopada. Na takich delegacjach przeważają niezobowiązujące spotkania, turystyczne atrakcje i rozrywki. Nic dziwnego, że burmistrz chętnie tam pojechał. Ale to nie w tym problem. Okazuje się, że według dokumentacji w biurze kadr stołecznego Ratusza burmistrz był w tym czasie w pracy. Na liście obecności między 12 a 15 listopada są jego podpisy. Natomiast na swojej stronie internetowej sam Artur Buczyński zdaje relację z wyjazdu do Moskwy. To może oznaczać, że burmistrz od podatników wyłudził 400 zł za każdy dzień, w którym według książki obecności był w urzędzie.
Co na to zwierzchnik Buczyńskiego, czyli prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz (56 l.)?
- Zażądaliśmy wyjaśnień dotyczących tej sytuacji. Uczciwość wobec prażan wymaga, żeby byli informowani, czy wiceburmistrz pracuje, czy jest na urlopie. Tu sytuacja jest bardzo niejasna - zapewnia Tomasz Andryszczyk (27 l.), rzecznik Ratusza.