Pamiętacie, jak rząd w rekordowym tempie czterech dni zaoszczędził w budżecie 20 miliardów złotych (miały być dwa dni i dlatego rekordu nie wpisano do Księgi Guinnessa). I teraz mu tej kasy brak. Szczególnie tych prawie 10 mld zaoszczędzonych na budowie dróg. Które jednak wybudować musi. Więc skąd wziąć, skoro już zaoszczędzono?
Z kieszeni przyszłych emerytów! Epokowy wynalazek! Wymyślił rząd właśnie, że wraz z Krajowym Funduszem Drogowym wypuści na te 10 mld... obligacje i... (tu pot zrosił moje czoło) przymusi do ich wykupu fundusze emerytalne. Krótko mówiąc, pożyczy te pieniądze z naszych - przyszłych emerytów - kieszeni. Tylko czy mnie, uczestnika tych funduszy (fakt - dziś źle dla mnie pracujących), ktoś zapytał, czy chcę kupić obligacje rządowe? Pod przymusem? Przecież w funduszach są moje pieniądze. I nic rządowi do nich.