Szybko zrozumiałem, że przegrywamy

2009-09-01 4:05

Specjalnie dla Czytelników "Super Expressu" o swoich wspomnieniach i przeżyciach z 1 września 1939 r. opowiada amerykański historyk, doradca prezydenta USA Ronalda Reagana, prof. Richard Pipes.

1 września miałem 16 lat. Wybuch wojny zastał nas w Konstancinie pod Warszawą. Obudził mnie jakiś dziwny odgłos. Wyszedłem na zewnątrz i to były już niemieckie samoloty. Pamiętam, jak pomagałem wówczas usuwać samochody z szosy, by umożliwić start samolotom, które miały nas bronić. Kilka dni później udaliśmy się już do Warszawy, gdyż słyszeliśmy o tym, że nadchodzą Niemcy. Chyba dwa tygodnie upłynęły na nieustannych bombardowaniach. Po tygodniu zobaczyłem wracających pierwszych rannych żołnierzy i zaczęliśmy rozumieć, że nasza armia z Niemcami przegrywa.

Choć byłem nastolatkiem, wybuch wojny mnie nie zaskoczył i spodziewałem się go na długo przed wrześniem. Nie sądziłem jednak, że skończy się ona tak szybko. Po wypowiedzeniu wojny przez Wielką Brytanię i Francję mieliśmy jednak świadomość, że nie jest to tylko nasza sprawa. Że zaczęło się coś większego. Stało się oczywiste, że na Polsce się nie skończy. 17 września weszli Rosjanie i szybko zrozumieliśmy, że oznacza to podwójną okupację. Nasz świat się zawalił.

Wraz z rodzicami opuściłem Polskę w październiku. Na fałszywych papierach przez Niemcy dotarliśmy do Włoch, gdzie ojcu pomógł ówczesny ambasador Wieniawa-Długoszowski, z którym służył w legionach. We Włoszech spędziliśmy kilka miesięcy, a w tym czasie zaskakująco szybko padła Francja. Ojciec zdecydował, że poczynania Niemców postępują zbyt szybko. Na szczęście udało nam się otrzymać wizę do USA niemal w ostatnim momencie przed przystąpieniem Włoch do wojny po stronie Hitlera.

Prof. Richard Pipes

Amerykański historyk, doradca prezydenta USA Ronalda Reagana, syn legionisty Piłsudskiego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają