Szybowiec runął na Bielanach

- Chwilę po godzinie 12 usłyszałem przeszywający uszy huk i świst - relacjonuje Władysław Makowski, świadek zdarzenia. Mężczyzna natychmiast odwrócił się i zobaczył spadający z gigantyczną prędkością szybowiec. - Na moich oczach uderzył w ziemię! Huk był potworny - dodaje zszokowany mężczyzna. - W sąsiednich domkach byli ludzie, na szczęście nikomu nic się nie stało - mówi.

Szybowiec SZD 50-3 Puchacz należał do Aeroklubu Warszawskiego. Leciało nim dwóch mężczyzn. Śmigłowiec ratunkowy, który wyruszył ratować ofiary, nie miał gdzie wylądować na terenie działek. Ratownicy dotarli tam samochodami, równocześnie z pogotowiem. Niestety, reanimacja nic nie dała: 72-letni instruktor Tadeusz W. i jego 16-letni kursant Grzegorz U. zginęli na miejscu.

Chłopiec odbywał właśnie swój ostatni lot na kursie szybowcowym. Potem miał zdawać egzamin, po którym można zdobyć licencję pilota. Straszna śmierć dopadła chłopaka marzącego o zdobywaniu przestworzy w Dzień Lotnictwa.

Na razie nieznane są przyczyny katastrofy. Najprawdopodobniej samolot wpadł w tzw. korkociąg. Jest to stan, z którego bardzo trudno jest wyprowadzić maszynę nawet doświadczonemu pilotowi. Jak to się stało, że szybowiec wpadł w korkociąg? Niewykluczone, że był to błąd pilota. Leciał bardzo nisko nad ziemią. Szybownicy mówią jednak, że w piątek pogoda do latania była bardzo trudna. W upale spadają osiągi. Poza tym szybowce kołują nad Chomiczówką i są narażone na działanie niezwykle niebezpiecznych kominów powietrza i ciśnienia, które powstają między wysokimi blokami.

- Sprawę poprowadzi Komisja Badania Katastrof Lotniczych. Wyniki badań mogą być znane najwcześniej za kilka tygodni - informuje Anna Kędzierzawska ze stołecznej policji.