Szymanowo. Właścicielka porwanego araba Walora: Odzyskałam mojego konika ZDJĘCIA

2011-09-16 22:30

Takiego uprowadzenia dla okupu jeszcze w Polsce nie było! Ze stajni w Szymanowie (Wielkopolskie) cztery miesiące temu zniknął koń, a porywacze żądali za jego uwolnienie 100 tys. zł. Policjanci odnaleźli już zwierzę, w ich ręce wpadło dwóch paserów, ale koniokradzi wciąż cieszą się wolnością.

- Najważniejsze, że odzyskałam mojego ukochanego konika - cieszy się Danuta Klimecka (52 l.), właścicielka uprowadzonego Walora.

Kiedy Walor, 7-letni koń czystej krwi arabskiej, zniknął z boksu w stajni, jego właścicielka gubiła się w domysłach. Został wywieziony za granicę? Startował w zawodach skoków przez przeszkody i ktoś chciał go wyeliminować ze zbliżających się mistrzostw? - Walor był mistrzem Polski i Europy. Kto chciałby mu zrobić krzywdę? - zamartwiała się.

Złodzieje porwali konia, najprawdopodobniej wstrzykując mu lek uspokajający i wyprowadzili go przez dziurę w płocie. Pani Danuta zaalarmowała policję i czekała na jakąkolwiek informację o Walorze. Po kilku tygodniach odezwali się porywacze.

- Ktoś zadzwonił na domowy numer. Powiedział, że odda nam konia, jeśli przekażemy 100 tys. zł - opowiada kobieta, która do tej pory myślała, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Gdy pani Danuta oznajmiła porywaczom, że nie ma takich pieniędzy, opuścili cenę do 70 tys. Na dowód, że Walorowi nic nie jest, przesłali zdjęcie araba. Gdy negocjacje się przeciągały, podrzucili pod dom obcięty koński ogon. - Straszyli, że w następnej przesyłce będzie łeb Walora - mówi pani Danuta. Na szczęście policjanci byli już na tropie zwierzęcia. Odnaleźli go w nocy, gdy był przewożony ciężarówką. Zatrzymali dwóch paserów, Przemysława B. (42 l.) i Rafała M. (32 l.), którzy kupili konia od złodziei.

- Złodzieje są jednak wciąż na wolności. Śledztwo trwa - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Porywacze chcieli za uwolnienie Walora 100 tys. zł

- Ktoś zadzwonił na domowy numer. Powiedział, że odda nam konia, jeśli przekażemy 100 tys. zł - opowiada kobieta, która do tej pory myślała, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach.

Gdy pani Danuta oznajmiła porywaczom, że nie ma takich pieniędzy, opuścili cenę do 70 tys. Na dowód, że Walorowi nic nie jest, przesłali zdjęcie araba. Gdy negocjacje się przeciągały, podrzucili pod dom obcięty koński ogon.

- Straszyli, że w następnej przesyłce będzie łeb Walora - mówi pani Danuta. Na szczęście policjanci byli już na tropie zwierzęcia. Odnaleźli go w nocy, gdy był przewożony ciężarówką. Zatrzymali dwóch paserów, Przemysława B. (42 l.) i Rafała M. (32 l.), którzy kupili konia od złodziei.

- Złodzieje są jednak wciąż na wolności. Śledztwo trwa - mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają