Słowa Wielowieyskiej to reakcja na ostatnie publikacje "Newsweeka". Gazeta ostro zaatakowała PiS za restrykcyjne projekty ustaw dotyczące in vitro. Zapomniano jednak, że i w jego szeregach są osoby sprzeciwiające się stosowaniu tej metody. Co wypomniała Wielowieyska.
- Dobrze, żeby redaktorzy obejrzeli jego film. Hołownia pokazywał dzieci, które urodziły się w wyniku in vitro, opatrując to komentarzem: "Wolałbym się nie urodzić, jeżeli miałbym się urodzić w wyniku in vitro". Czy to nie jest objaw nienawiści wobec tych dzieci? Ten film był absolutnie skandaliczny - mówiła na antenie TOK FM dziennikarka.
Chodzi o odcinek programu "Po prostu pytam" zatytułowany "Probówka dobra na bezpłodność", jaki TVP 1 wyświetliła pod koniec kwietnia 2006 roku.
Hołownia odpiera jednak wszystkie zarzuty i twierdzi, że w zrealizowanym przez niego programie takie stwierdzenia nie padały. - Dominika Wielowieyska nie zauważyła dziesiątek moich tekstów, w których piszę, co o tej metodzie sądzę. Zawsze protestowałem przeciwko obrażaniu kogokolwiek ze względu na fakt, że zastosował in vitro, albo że urodził się z pomocą tej metody. W mojej ocenie nie jest to metoda do końca etyczna i ja bym się na nią nie zdecydował, ale uważam, że osobom, które w dramatycznych okolicznościach decydują się na taki krok, należy się szacunek. Zarzut, który teraz słyszę, jest absurdalny i kłamliwy - mówi w rozmowie z "Super Expressem".