W wywiadzie Cymański stwierdził, że w PiS panuje dyktatura, a pozycja jego samego w partii jest nieprzyjemna. Powiedział także, że "poziom wazeliniarstwa doszedł do stanów ekstremalnych". Teraz gęsto się tłumaczy, że to wina dziennikarza.
- Muszę mieć odwagę przyznania, że takie słowa były, natomiast intencją nie była ich publikacja. Ale niezależnie od tego, czy rozmowa była prywatna czy nie, użyłem słów uważanych za złe. Jest mi przykro i przepraszam - powiedział telewizji TVN.