Ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas składania do grobu 18 kwietnia na Wawelu było niekompletne. Istniała jednak całkowita pewność, że w trumnie znajduje się właśnie jego ciało. 24 kwietnia do Polski dotarła skrzynia ze szczątkami 24 ofiar. Wsród nich znajdowały się szczątki prezydenta. Rodzinom pozostawiono wybór dotyczący tego, czy szczątki zidentyfikowane dokładać do grobów, czy do wspólnej mogiły.
Doniesienia o odnalezieniu fragmentów ciała prezydenta dostała od urzędników ministra Michała Boniego, który odpowiadał za pogrzeby Marta Kaczyńska, która przebywała wtedy w Pałacu Prezydenckim. Zajmowała się ona wówczas porządkowaniem i pakowaniem rzeczy zmarłych rodziców.
Córka tragicznie zmarłego prezydenta zadecydowała o tym, by do sarkofagu dołożyć odnalezione szczątki swojego ojca. Kilka dni później na Wawelu w nocy odbył się cichy pogrzeb odnalezionych szczątków. Stopy prezydenta w specjalnej dostawce trafiły do sarkofagu. Marta Kaczyńska była obecna podczas ponownego pogrzebu.