Papamobile Isuzu D-Max
„Piękny samochód” - powiedział papież Franciszek o tym pojeździe. Zmodyfikowane Isuzu D-Max zadebiutowało w roli Papamobile na Filipinach w 2015 roku. A wszystko zaczęło się zaledwie kilka miesięcy wcześniej, kiedy Gencars Inc dostało zlecenie przygotowania specjalnego pojazdu na potrzeby papieskiej wizyty.
Prace ruszyły w październiku 2014 roku i trwały przez dwa miesiące. Isuzu D-Max typu pick-up, wybrany ze względu na watykańskie wymogi bezpieczeństwa, musiał zostać gruntownie przerobiony. Także po to, by sprostać wymaganiom samego Franciszka, a te niekiedy zdają się stać w sprzeczności z oczekiwaniami ochrony. Ojciec Święty od początku chciał, by samochód był otwarty. Nie dla Franciszka chowanie się za pancernymi szybami. Trzeba było zdemontować ściany grodziowe i tylną część dachu, by na to miejsce wprowadzić poręcze z uchwytami oraz mały daszek chroniący przed ewentualnym deszczem. Szybę przednią wykonano z pleksiglasu. Nowe Isuzu D-Max kosztuje ponad sto tysięcy złotych. Ile wart jest ten konkretny pojazd o perłowej barwie? Trudno to oszacować, ale ze względu na eleganckie materiały użyte we wnętrzu koszt jest na pewno wyższy. Zamiast zwykłych miejsc dla pasażerów, w pojeździe zamontowano specjalny fotel wykonany z włoskiej białej skóry, ozdobiony papieskim herbem. Dodano też dwa inne siedziska dla towarzyszy papieża. Pod maską tak przerobionego Isuzu pracuje 2.5 litrowy silnik diesla o mocy 136 KM i momencie obrotowym 320 Nm.
Papież Franciszek pierwszy raz wsiadł do nowego Papamobile w styczniu 2015 roku, w bazie lotniczej Villamor na Filipinach. Pojazd z Ojcem Świętym przejechał stamtąd do Nuncjatury Apostolskiej, następnego dnia wiózł papieża do katedry w Manili, a potem na spotkanie z młodzieżą. Na Filipinach Franciszek poznał dyrektora Isuzu Gencars wraz z rodziną. Osobiście podziękował za Papamobile i nazwał je pięknym samochodem. Pojazd z Filipin trafił do Armenii, którą Franciszek odwiedzał w czerwcu tego roku. Nawiasem mówiąc, podróżował tam również… Dacią Logan, konsekwentnie stawiając na pojazdy „dla ludu”. Trzytonowe Papamobile zostało przetransportowane do Polski samolotem C-130 Hercules. Papież korzysta z Isuzu, gdy przejeżdża w tłumie wiernych i pozdrawia ich.
ZOBACZ TEŻ: Światowe Dni Młodzieży PROGRAM. Znamy plan wizyty papieża Franciszka
Volkswagen Golf Sportsvan
„Volkswagen” znaczy „samochód dla ludu”, a właśnie takie pojazdy preferuje papież Franciszek. Po Watykanie porusza się przecież Fordem Focusem. Nic dziwnego, że niemieckie auto zostało wybrane jako samochód, którym Ojciec Święty jeździ po Polsce podczas Światowych Dni Młodzieży. A właściwie to cztery pojazdy – cztery granatowe Volkswageny Golfy w wersji nadwoziowej Sportsvan.
K1 POPE, K2 POPE, K3 POPE i K4 POPE - takie numery rejestracyjne mają granatowe Golfy dla papieża Franciszka. Zostały przygotowane z myślą o wizytach w czterech różnych miejscach Polski: Krakowie, Brzegach, Częstochowie i Oświęcimiu. To zupełnie zwyczajne Golfy Sportsvan ze standardowym, najskromniejszym wyposażeniem, powstałe na bazie Golfa VII, nie licząc dołożonych na potrzeby ważnego gościa dywaników i właśnie tablic rejestracyjnych, na których widnieje też reklama akcji charytatywnej Caritasu.
Wybrano wersję z silnikiem benzynowym 1.2 TSI o mocy zaledwie 85 KM. Auto rozpędza się maksymalnie do 177 km/h. Masa własna to około półtora tony. Taki nowy pojazd kosztuje w salonie około 70 tys. zł. Po zakończeniu Światowych Dni Młodzieży, jeden z Golfów trafi na aukcję charytatywną, z której środki zostaną przeznaczone na ufundowanie mobilnej kliniki dla uchodźców z Syrii przebywających w Libanie.
Wybór aut marki Volkswagen miał podkreślać skromność Franciszka, ale w tej sytuacji zyska tez wizerunek Volkswagena. Marka pojawia się bowiem w pozytywnym kontekście po aferze spalinowej.
Ciekawostką jest, że to nie pierwszy raz, gdy losy Golfa splatają się z dziejami papieży. Joseph Ratzinger, zanim jeszcze został Benedyktem XVI-tym, jeździł właśnie Volkswagenem Golfem z 1999 roku. Pojazd barwy szarej trafił na aukcję, a nowy właściciel nie miał początkowo pojęcia, jaką przeszłość ma auto. Trochę go tylko zastanowiło, że sprzedawca podczas przekazania kluczyków tajemniczo stwierdził: „Ten samochód jeździ zawsze bosko”.