Prokuratura właściwie nie ma wyjścia - będzie musiała zamknąć śledztwo. Oprócz zeznań lobbysty Marka Dochnala nie ma żadnych dowodów, że szwajcarskie konta polityków lewicy w ogóle istniały.
Przełomem w śledztwie miało stać się przesłuchanie Petera V. bankowca, który miał zakładać podejrzane rachunki. Jednak do niego nie doszło. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", kluczowy świadek nie sypnął nikogo. Na prywatnym komputerze bankiera nie znaleziono również - wbrew podejrzeniom - listy wpływowych klientów banku.
Co w tej sytuacji mogą zrobić śledczy? Pozostaje im tylko czekać na pomoc prawną ze Szwajcarii. Chodzi o zeznania kilku świadków, pracowników banku, w którym pracował także Peter V. Nikt nie ma jednak pewności, że szwajcarski wymiar sprawiedliwości zgodzi się przekazać te dokumenty stronie polskiej. Jeśli tak się nie stanie, sprawa z powodu braku dowodów zostanie zamknięta.
Tajne konta lewicy nie istniały?
2009-07-01
15:13
Śledztwo dotyczące tajnych kont prominentnych działaczy lewicy utknęło w martwym punkcie. Peter V. – bankowiec, który miał pogrążyć Jacka Piechotę czy Wiesława Kaczmarka "nie puścił pary z ust".