Dla kogo to robi? Dla wielkiego amerykańskiego banku Goldman Sachs. Tego samego, który niszczył ostatnio polskiego złotego! Związkowcy domagają się wyjaśnień, a politycy wręcz żądają, by rolę Marcinkiewicza wyjaśniły służby specjalne.
Kiedy wyszło na jaw, że Goldman Sachs zarabiał na osłabianiu polskiego złotego, Marcinkiewicz zarzekał się, że nie miał z tym nic wspólnego. W obronę wziął go też premier Tusk, który na konferencji prasowej podkreślił, że były premier nigdy nie zawracał mu (ani jego ministrom) głowy swoimi problemami biznesowymi. Jak ustalił "Super Express", to nie do końca prawda. Marcinkiewicz jako przedstawiciel Goldman Sachs dwukrotnie spotykał się z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem (47 l.), w tym raz późnym wieczorem. Nasze informacje potwierdza rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa Maciej Wiewiór. - Premier Marcinkiewicz przychodził do nas trzykrotnie jako doradca banku Goldman Sachs, który nadzoruje przygotowanie prywatyzacji PGE. Dwa razy spotkał się z ministrem Gradem i raz z wiceminister Joanną Schmid - potwierdza Wiewiór.
PGE to jedna z największych polskich firm. Zatrudnia 50 tys. osób i zaopatruje w prąd blisko pięć milionów odbiorców. Nic dziwnego, że jej sprzedaż budzi ogromne emocje.
- To oburzające, że były premier Polski pomaga amerykańskiemu bankowi przy prywatyzacji tak ważnej spółki - mówi Edmund Myszka, wiceszef sekcji krajowej energetyki NSZZ "Solidarność". - Przecież pan Marcinkiewicz jako szef rządu miał dostęp do wielu tajnych informacji. Nie wiemy, w jaki sposób je dzisiaj wykorzystuje i na czyją korzyść działa. Naszym zdaniem karty zostały rozdane, a polska energetyka zostanie podzielona między energetyczne rekiny Europy - dodaje.
Związkowcy zwrócili się do Najwyższej Izby Kontroli o sprawdzenie poczynań PGE. - Zbyt wiele spraw budzi nasze wątpliwości - dodaje Myszka.
Zaniepokojeni są także politycy opozycji. Przekonują, że prywatyzacja w okresie kryzysu jest szkodliwa.
- Ceny są dzisiaj o jedną trzecią niższe niż przed rokiem. Prywatyzacja w takich warunkach to zwykłe wyzbywanie się majątku za bezcen. Na komisji skarbu postawiłem sprawę jednoznacznie: minister musi się spodziewać komisji śledczej albo Trybunału Stanu - grzmi Ryszard Zbrzyzny (54 l.), z SLD.
Zbrzyzny pytał też na komisji o rolę Goldman Sachs i Marcinkiewicza. - Moim zdaniem całą transakcją i byłym premierem powinny się zająć powołane do tego instytucje, jak CBA i ABW. Oby tylko nie było za późno - dodaje Zbrzyzny. Według posła Pawła Poncyljusza (40 l.) z PiS, minister Grad powinien z władzami banku odbyć poważną rozmowę. - Ta instytucja działała na szkodę polskiej gospodarki. Jej wiarygodność jako dobrego doradcy stoi pod dużym znakiem zapytania - przekonuje poseł PiS.
Dzisiaj minister skarbu miał się spotkać w londyńskiej siedzibie Goldman Sachs z przedstawicielami banku. Spotkanie zostało jednak odwołane. Grad oczekuje bowiem od władz banku wyjaśnień w sprawie spekulowania na polskiej walucie.