Ksiądz Paweł Kania w 2005 roku został przyłapany na tym, jak próbował namówić 14-letnich chłopców do seksu. Wtedy wpadł w zasadzkę policji. Znaleziono na jego komputerze zdjęcia i filmy pedofilskie - podaje "Duży Format" Gazety Wyborczej. Ruszyło postępowanie przeciwko duchownemu. Proboszcz parafii pw. Ducha Świętego we Wrocławiu, w której ksiądz Kania przebywał, widział, jak ten przyjmuje w swoim mieszkaniu ministrantów i zabiera ich na wycieczki samochodem. Proboszcz starał się odsuwać go od chłopców. Poinformował też kurię o znalezionych u niego filmach pedofilskich. Duchowny został przeniesiony i przez jakiś czas mieszkał u 17-letniego Adriana, którego poznał kilka lat wcześniej.
Jednak w pewnym momencie rodzice chłopca zorientowali się, że relacja księdza z synem jest dziwna i wyrzucili kapłana z domu. Ksiądz Kania ponownie został przerzucony, tym razem do parafii pw. Opatrzności Bożej w Bydgoszczy. Decyzją kurii bydgoskiej uczył tam religii w gimnazjum nr 13 i zajmował się ministrantami. Rodzice skarżyli się, że na katechezie opowiada o seksie. - Ksiądz mówił, że jest bardzo przyjemnie, gdy u mężczyzny następuje wytrysk, a nasienie rozlewa się po brzuchu - miała mówić jedna z uczennic szkoły swoim rodzicom. Oprócz tego dyrektorka widziała zbyt bliską relację Kani z 14-letnim chłopcem. Wtedy ostrzegła jego matkę. Dyrektora szkoły wraz z proboszczem parafii, na której wtedy pracował ksiądz Kania interweniowali u biskupa bydgoskiego Jana Tyrawy.
To przyniosło efekt i duchowny został przeniesiony do parafii w Miliczu. Tam wciąż zapraszał do siebie 10 - 11-letnich ministrantów. Kupował im płyty, telefony, karty telefoniczne. Wikary trzy razy był u proboszcza Kazimierza Kudryńskiego i mówił, że ksiądz Paweł dziwnie przytula ministrantów, chwyta ich za krocze. Proboszcz nie zareagował - podaje "Gazeta Wyborcza". Wikary postanowił wybrać się do biskupa. Ten go wysłuchał i wezwał proboszcza. Efekt był taki, że wikary Radosław został odwołany z parafii, a ksiądz Kania w niej pozostał.
W 2010 zapadł wyrok skazujący księdza Pawła Kanię za posiadanie pornografii dziecięcej. Biskup wrocławski Edward Janiak przeniósł wtedy duchownego do ośrodka we Wrocławiu, w którym pracują siostry zakonne. Najwyraźniej widziały, że ksiądz Paweł przyprowadza chłopców, bo w 2011 roku Paweł został przeniesiony do Domu Księży Emerytów. Tam jednak też znalazł sobie ofiary - 13-letniego chłopca i jego rok młodszego brata. Ich również obdarowywał prezentami i zabierał na wycieczki. Z 13-latkiem spotykał się potajemnie w hotelu. Wtedy ponownie policja zorganizowała zasadzkę na kapłana. Wpadł dzięki organiście, który przekazał policji pendrive'a należącego do Kani. Są tam setki filmów pedofilskich oraz zdjęcia. Na kilku Marcel. Nago.
Ruszyło kolejne postępowanie. Ksiądz został aresztowany. Prokuraturze udało się zebrać zeznania trzech ofiar kapłana. reszta nie zgodziła się zeznawać. W końcu duchowny usłyszał wyrok - siedem lat więzienia, nakaz leczenia, dożywotni zakaz wychowywania i edukacji dzieci.
Dlaczego biskupi tak chronili księdza pedofila? Przecież wielokrotnie otrzymywali zgłoszenia, że duchowny prawdopodobnie molestuje małych chłopców. Zapadł nawet wyrok za posiadanie przez księdza Pawła Kanię materiałów o charakterze pedofilskim. Prokuratura podejrzewa, że kapłan molestował nieletnich chłopców nawet przez 10 lat. Jak podaje "Duży Format" Gazety Wyborczej, jednym z opiekunów duchowych księdza Pawła Kani jest ksiądz Andrzej Siemieniewski, który sam namówił go do wstąpienia do seminarium, redagował mu wiersze, był jego opiekunem w seminarium. Potem awansował i został biskupem pomocniczym w archidiecezji wrocławskiej, która otrzymywała skargi na molestowanie. Czy to on chronił księdza Pawła Kanię? Nikt z kurii wrocławskiej nie chciał rozmawiać na ten temat.
Więcej o tej i tego typu dramatycznych historiach dowiesz się z naszego Facebooka. Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco!
W 2013 roku, kiedy sprawa wypłynęła do mediów kuria wrocławska wszczęła postępowanie o wykluczenie księdza Pawła Kani ze stanu duchownego na mocy przepisów prawa kanonicznego.