Minister zdrowia nie dość, że ma problemy z przestrzeganiem zasad na drodze, to jeszcze pali papierosy. A ponieważ dzień bez dymka to dla Arłukowicza dzień stracony, polityk musi jak najszybciej uzupełniać braki nikotyny w organizmie. Kiedy więc po wyjściu z gmachu jednej z telewizji Arłukowicz zauważył, że nie ma czego palić, postanowił pospieszyć swojego kierowcę.
I zaraz po wejściu do samochodu ruszyli z kopyta i pognali w poszukiwaniu "fajek" dla ministra. Przy okazji łamiąc podstawową zasadę ruchu drogowego - przejeżdżając na czerwonym świetle.
Tego dnia jednak minister zdrowia miał szczęście. Nie dość, że na stacji benzynowej znalazł to, czego tak bardzo szukał, to nieprzepisowa jazda po stolicy nie została ukarana. A mandat byłby duży. Według nowego taryfikatora - 500 zł.