Tak kończą ćpuny

2009-07-23 4:00

Niech ktoś jeszcze spróbuje powiedzieć, że narkotyki nie są groźne! To, co wydarzyło się właśnie w Bydgoszczy jasno pokazuje, jak niebezpieczne jest ćpanie. Pocięty nożem Robert B. (18 l.) walczy o życie w szpitalu, a Mateusz M. (17 l.) - jego kumpel i zarazem oprawca - może za kratami spędzić całe życie. I dlaczego? Bo chłopcy pokłócili się o skręta z trawką.

Z pozoru Robert i Mateusz to normalne nastolatki, jakich pełno w całej Polsce. Ale to tylko pozory. Bo obaj zamiast zapraszać dziewczyny kino i na lody czy grać w piłkę z kolegami, wolą spędzać swoje życie na ćpaniu. Młodzi i naiwni nie wiedzieli, że igrają z ogniem. Ciężko się sparzyli...

Obaj koledzy wybrali się - jak to mieli w zwyczaju - na jedne z bydgoskich ogródków działkowych, żeby tam po kryjomu wypalić skręta z marihuaną. Dzielili się płonącym petem, a gryzący, cuchnący dym powoli mieszał im w mózgownicach. Odurzony narkotykiem Robert nie chciał się nim podzielić z kompanem. - Daj też zapalić! - zaczął drzeć się Mateusz. Ogłupiały od narkotycznych oparów chłopak porwał za nóż i rzucił się z nim na kolegę.

Odurzony marihuaną działał jak zwierzę, nie człowiek. Swojemu koledze zadał aż 23 ciosy nożem! Ciąłby dalej, gdyby nie spłoszyli go działkowicze, którzy przybiegli, słysząc krzyk zarzynanego Roberta.

Pomoc przyszła w ostatniej chwili. Gdyby napastnik zadał choć jeden cios więcej, byłoby już po Robercie. Kiedy trafił na stół operacyjny w bydgoskim szpitalu, lekarze byli przekonani, że mają do czynienia z przypadkiem beznadziejnym.

Chłopak zawdzięcza życie tylko ich sprawnej pomocy i szybkiej reakcji działkowiczów. Ale jego stan jest daleki od idealnego. Leży w szpitalu, potwornie cierpiąc.

Mateusz trafił zaś do policyjnego aresztu, gdzie czeka na proces. Za próbę zamordowania przyjaciela grozi mu nawet dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki