Najpierw zabić chciał tylko dziecko. Od samego początku, gdy tylko Natalia zrobiła test ciążowy, on domagał się, by dziewczyna poddała się aborcji. Kłócili się z tego powodu, bo Natalia nie chciała nawet o tym słyszeć.
- Mama Natalii opowiadała mi, że ten jej chłopak namawiał ją do usunięcia ciąży. Wręcz tego żądał. Ona nie chciała o tym słyszeć - mówi Zofia Andrzejczak, kuzynka Grażyny i Juliana K., zamordowanych rodziców ciężarnej Natalii.
Dziewczyna była nieugięta. Mówiła, że skoro on nie chce tego dziecka, to ona będzie wychowywała je sama. W najczarniejszych scenariuszach nie mogła przewidzieć, że za pragnienie ocalenia życia, które w niej rosło, przyjdzie jej płacić tak surową cenę.
W głowie Eryka zrodził się chory plan. Mężczyzna postanowił, że zadźga rodziców Natalii i ją samą razem z nienarodzonym potomkiem. Myślał, że tak pozbędzie się problemu. Wiedział, że tylne drzwi ich dużego domu rodzina zostawia otwarte.
- Doskonale znał rozkład tego domu - mówi prokurator Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Poszedł prosto do sypialni rodziców Natalii. Grażyna (59 l.) i Julian (59 l.) spali. Zaczął dźgać. Domownicy nie mieli czasu na jakąkolwiek reakcję. Potem rzucił się na swoją ciężarną dziewczynę. Dźgał w brzuch. Trafił kilkanaście razy ją, a potem jeszcze jej siostrę Beatę i. uciekł.
Natalia K. na szczęście przeżyła. Ponieważ kobieta była już w 9. miesiącu, lekarze podjęli decyzję o cięciu cesarskim. Chłopczyk jest w ostrowskim szpitalu, ale jego stan jest ciężki. Przez obrażenia, jakie zadał ojciec jego mamie, chłopiec przez długi czas był niedotleniony. Medycy wprowadzili go w stan hipotermii. Robią wszystko, by uratować maluszka.
Tymczasem Eryk J. o zbrodni opowiedział ostrowskim śledczym. - Przyznał się do popełnionego czynu i złożył wyjaśnienia - mówi prokurator Meller.
Za podwójne zabójstwo i usiłowanie zabójstwa swojego nienarodzonego synka i jego matki potworowi grozi dożywocie.