Oto największy leń w Sejmie! Sławomir Nowak (40 l.) robi wszystko, by nie pracować! Na posiedzeniach komisji znudzony niemal zasypia. Łatwiej wygrać w totolotka, niż zobaczyć go na mównicy sejmowej. I za taką pracę skompromitowany w aferach taśmowej i zegarkowej Nowak zgarnia co miesiąc 12,5 tys. zł. A mandatu posła wbrew obietnicy nie zamierza oddawać.
Bawił się telefonem, odbierał połączenia, ziewał, niemal zasypiał
Nowak spędza na posiedzeniach Sejmu średnio sześć dni w miesiącu. W tym czasie są głosowania, debaty, zbiera się komisja spraw zagranicznych, do której należy od grudnia 2013 roku. To teoria! A praktyka? Nie chciało się nam wierzyć, gdy w stenogramach zamieszczonych na stronie internetowej Sejmu zauważyliśmy, że Nowak ani razu nie odezwał się na posiedzeniu swojej komisji (od kiedy w niej zasiada, zbierała się ok. 40 razy). Więc sprawdziliśmy to sami. W tamtym tygodniu komisja spraw zagranicznych zbierała się dwa razy. Co robił w tym czasie? Bawił się telefonem, odbierał połączenia, ziewał, niemal zasypiał. - Nie będę oceniał mojego kolegi. Moja przyzwoitość nie pozwala mi osądzać jego wkładu w posiedzenia komisji - komentuje Marek Krząkała (47 l.) z PO, wiceszef komisji spraw zagranicznych. Mniej oporów ma opozycja. - To przypadek posła niemego. Mandat Sławomira Nowaka jest zmarnowany. Jego klub powinien wyciągnąć wobec niego konsekwencje - grzmi Krzysztof Szczerski (41 l.) z PiS.
Tym bardziej że na sali obrad aktywność Nowaka także jest niemal zerowa. Przez całą kadencję Sejmu zabrał głos dwa razy. Ostatnio w listopadzie 2011 r. Nie złożył żadnej interpelacji, żadnego zapytania czy oświadczenia. Jednak ze swojej aktywności nie zamierza się tłumaczyć. - Nie rozmawiam z mediami - rzuca nam krótko. Za taką pracę co miesiąc dostaje 12,5 tys. zł.
Zobacz też: Opinie. Patryk Vega: Politycy z pierwszej piątki byli agentami SB!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail