Po godzinach urządzili sobie niezłą imprezkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w pomieszczeniach policyjnych nie można spożywać alkoholu, a huczne przyjęcia na terenie jednostki nie przystoją policjantom. Bankiet pożegnalny emerytów, z którego zdjęcia trafiły do naszej redakcji, odbył się kilka tygodni temu w Pałacu Mostowskich, siedzibie Komendy Stołecznej Policji przy placu Bankowym. Obecni na niej byli głównie bardzo doświadczeni oficerowie, którzy na co dzień zajmują się kontrolowaniem warszawskich stróżów prawa. Policjanci z tej jednostki rozpatrują m.in. skargi, jakie wpływają na pracujących w stolicy mundurowych. Kontrolują też ich trzeźwość.
- Za każdym razem, gdy istnieje podejrzenie, że gdzieś w Warszawie pracują policjanci po kielichu lub pity jest alkohol na którejś z komend, jadą tam właśnie policjanci z tego wydziału. Oni sami powinni świecić przykładem - komentuje zajście jeden z oficerów Komendy Stołecznej.
Zapytany o policyjną imprezę rzecznik stołecznej policji zapewnił nas, że pożegnanie policjantów odchodzących na emeryturę nie było finansowane z pieniędzy policji, lecz ze składek świeżo upieczonych emerytów. O skandalicznym zachowaniu oficerów KSP już wie Komenda Główna Policji i szef stołecznych stróżów prawa inspektor Adam Mularz (45 l.).
- Zapewniam, że informacja o tym dotarła już do komendanta. Zapowiedział on, że zostaną wyjaśnione wszelkie okoliczności, w jakich doszło do tego spotkania - zapewnia nadkom. Marcin Szyndler (33 l.), rzecznik komendanta stołecznego.
Wszystko wskazuje na to, że swoim postępowaniem policjanci złamali ustawę o wychowaniu w trzeźwości, która wyraźnie zakazuje podawania i spożywania alkoholu w miejscu pracy. Grozi za to grzywna lub mandat.