Tak SPIESZY SIĘ Jan Krzysztof Bielecki: po ciągłej linii i bez kierunkowskazu

2011-06-30 11:39

Jak rządowa limuzyna Jana Krzysztofa Bieleckiego wjeżdża przed inne samochody? Z prawej strony, prosto z pasa do skrętu w prawo, po ciągłej linii i bez kierunkowskazu. Za taką jazdę można dostać 550 zł mandatu.

"Fakt" podpatrzył, jak Jan Krzysztof Bielecki spieszy się po wyjściu z budynku jednej ze stacji telewizyjnych. Były premier i doradca obecnego premiera zupełnie nie zwracał uwagi na wyczyny kierowcy rządowej limuzyny.

"Na jednej z ruchliwych ulic stolicy w ostatniej chwili włączył się do ruchu z pasa do skrętu w prawo, przecinając przy tym linię ciągłą, zapominając o kierunkowskazie i powodując podniesienie ciśnienia u innych kierowców" - czytamy.

Patrz też: Donald Tusk dla Super Expressu: POMOŻEMY wyjść Europie z KRYZYSU

Jak tłumaczy rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski, samochód BOR jest uprzywilejowany tylko wtedy, gdy używa wymaganych sygnałów świetlnych i dźwiękowych. - W innym wypadku nie jest już uprzywilejowany i traktowany jest jak zwykły pojazd - dodaje.

Za jazdę, jaką zaprezentował kierowca Bieleckiego, policja może nałożyć mandat w wysokości 550 zł.

"Fakt" przypomina, że rząd Donalda Tuska, któremu doradza Bielecki, wydaje duże pieniądze na akcje propagujące bezpieczną jazdę. Jak czytamy, ostatni Narodowy Eksperyment Bezpieczeństwa kosztował ponad 1,2 mln zł.

"Jednak jakoś nie przekonał do bezpiecznej jazdy nawet tak prominentnego polityka, jakim jest Bielecki..." - komentuje "Fakt".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki