Piekielnie ciężkie jest życie prezesa! Choć zasuwa od rana do wieczora, zegar odliczający czas do rozpoczęcia piłkarskich mistrzostwa Europy w 2012 roku tyka coraz szybciej. Nic więc dziwnego, że robota aż pali się w rękach szefa spółki PL.2012. "Super Express" na własne oczy przekonał się, jak na swoją "marną" pensję (30 tysięcy złotych) tyra prezes Marcin Herra (35 l.).
Poniedziałek. Szef spółki PL.2012 rozpoczyna kolejny ciężki tydzień pracy. Nie ma czasu nawet na rozmowę z dziennikarzami. - Jest bardzo zajęty. Może w piątek będzie luźniejszy - usłyszeliśmy. Tuż przed godziną 13 Marcin Herra wybiega z siedziby spółki i wsiada do niezbyt wygodnego VW passata. Wraca po godzinie. Taszczy na plecach ciężki plecak, najpewniej wypełniony ważnymi dokumentami. Około godziny 16 w siedzibie Centrum Olimpijskiego rozpoczyna się spotkanie noworoczne. Wyraźnie niezadowolony prezes Herra odrywa się od ważnych obowiązków i kroczy na uroczystość. Z uwagą wysłuchuje przemówień. Widać jednak, że myślami jest przy dokumentach, które zostawił w swoim gabinecie.
Po uroczystości jest jednak bankiet. Cóż, nie wypada odmówić, zwłaszcza że stoły uginają się od smakołyków. Po godzinie rzeczowych rozmów z działaczami Herra wpada w ręce ministra sportu, Mirosława Drzewieckiego (53 l.), który zabiera go do saloniku dla VIP-ów. O godz. 21.15 urobiony po łokcie prezes Herra wsiada do auta i odjeżdża do domu. A w tym tygodniu ma jeszcze kilka podobnie ciężkich dni. Np. w piątek będzie musiał uczestniczyć w śniadaniu roboczym. Teraz już się nie dziwimy, że po tym, jak ujawniliśmy zarobki prezesów spółki PL.2012, minister sportu wziął ich w obronę. Wystarczy spojrzeć na te zdjęcia, by przekonać się, jak ciężko harują.