Organizacją sylwestra socjalistyczne państwo zajmowało się chętnie i z entuzjazmem. Zakłady pracy zapraszały się nawzajem na huczne bale, na których alkohol lał się strumieniami. Chłopi gościli robotników, robotnicy chłopów. Chłoporobotnicy balowali u artystów. Artyści pokazywali się na krótko, by przed północą wycofać się z oficjalnych imprez na z góry upatrzone pozycje. Kończyli rok w towarzystwie, w którym wypadało robić rzeczy niekwalifikujące się do sfilmowania przez kamerzystę PKF.
Bardzo modne były bale przebierańców. Ponieważ z materiałów mogących służyć sporządzeniu karnawałowego stroju najłatwiej dostępny był karton, przebierano się np. za budynki. Parę lat obowiązywał trend "pałacowy", czyli przebranie za Pałac Kultury i Nauki. Tańczyć w nim się nie dało, czubek przebijał balony, ale zadawało się szyku. Socjalistyczna prasa doniosła, że np. 1970 rok warszawiacy przywitali na 200 balach. Wszystkie większe sale, nie wyłączając hal sportowych, były zaadaptowane na potrzeby sylwestrowiczów.
Panie miały nie lada problem, żeby sprostać sylwestrowemu wymogowi błyszczenia. Ale nie wiedzieć czemu, każda PRL-owska pasmanteria posiadała zapas lśniącej tasiemki, dzięki której można było podrasować zgrzebną sukienkę, przerabiając ją niemal na suknię. Poza tym był jeszcze błyszczący niemnący lureks.
Podczas oficjalnych balów organizowano loterie fantowe. Na sylwestrach zakładowych można było wygrać sprzęty AGD, meble i motorowery. Pracownicy "pionu papierkowego" niejednej fabryki już od jesieni byli delegowani do produkcji konfetti za pomocą biurowych dziurkaczy.
Kiedy przebrzmiały toasty, popękały balony, pozamiatano sale balowe, a w izbach wytrzeźwień zasnął ostatni klient nieprzywykły do mieszania bąbelków z wódką, w gazetach i telewizyjnych montażowniach zaczynała się ciężka praca. Zaraz po sylwestrze skacowany kraj musiał się dowiedzieć z prasy, dziennika i kroniki, że było pięknie, godnie, elegancko, radośnie i optymistycznie. Pokazywano urywki balów, pierwszych sekretarzy całujących włókniarki i konfetti przesłaniające transparenty głoszące, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.