Paulina zginęła z rąk gruzińskiego oprawcy 20 października w jednym z mieszkań w centrum Łodzi. Mamuka K. (39 l.) wykorzystał ją seksualnie, zadźgał nożem, zwłoki porzucił w lasku na obrzeżach miasta, a kilkanaście godzin później przekroczył granicę z Ukrainą. Polscy śledczy byli przekonani, że wrócił w rodzinne strony, tymczasem on uznał, że na Ukrainie łatwiej zdoła się ukryć. Aby zgubić trop, pozbył się swojego telefonu komórkowego. I byłby do dziś cieszył się wolnością, gdyby nie popełnił dziecinnego błędu.
W Kijowie, korzystając z obcego komputera, zalogował się do swojego konta mailowego oraz do rosyjskiego portalu ok.ru. To skrót od słowa „odnokłassniki”, co znaczy „koledzy z klasy”. Serwis, podobnie jak polska „Nasza klasa”, miał początkowo pomagać w znalezieniu znajomych z czasów szkolnych, a w końcu stał się najpopularniejszym rosyjskojęzycznym portalem społecznościowym.
Ten ruch Mamuki K. w internecie nie uszedł uwagi polskich śledczych, którzy szybko ustalili przybliżone miejsce ukrywania się mężczyzny. Już dwa dni później specjalna grupa poszukiwawcza policjantów dotarła do Kijowa, gdzie rankiem 1 listopada na jednej z ulic zatrzymano mordercę.
W miniona sobotę do polskich śledczych dotarła informacja, że ukraiński sąd aresztował go na 40 dni.
- Aktualnie trwa procedura związana z wnioskiem o jego ekstradycję – mówi Krzysztof Kopania (52 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Jeżeli sąd go uwzględni, to mężczyzna zostanie przewieziony do Polski, osadzony w areszcie i usłyszy zarzuty. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.