Zaginięcie Ewy Tylman. Dziennikarze programu TVN Superwizjer postanowili przeprowadzić eksperyment wraz z niezależnymi biegłymi, którzy starali się odtworzyć ostatnie chwile życia 26-latki. Czy rzeczywiście Ewa Tylman została zepchnięta ze skarpy, potem straciła przytomność, a Adam Z. wepchnął ją do Warty? To prawdopodobnie jedna z wersji, którą cały czas bada prokuratura. Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego, którego biuro zajmowało się poszukiwaniami kobiety, śledczy próbują wymusić na Adamie Z., żeby opisał, jak dokładnie wyglądała feralna noc 23 listopada nad mostem Rocha. - To wszystko przypuszczenia i wizje prowadzących śledztwo obliczone na zmuszenie Adama Z. do wyjawienia prawdy - stwierdził detektyw. Nadziei, że sprawę uda się wyjaśnić do końca nie traci Piotr Tylman. - Chcę się dowiedzieć co się stało. Co do ostatniej sekundy życia mojej siostry. Muszę to wiedzieć - powiedział w rozmowie z dziennikarzami brat Ewy Tylman.
Eksperyment niezależynych biegłych [USTALENIA]
We wtorkowym dokumencie, którzy przygotowali reporterzy Superwizjera, brali udział niezależni eksperci. Razem z dziennikarzami, na podstawie znanych faktów i opisów, probowali oni zrekonstruować wieczór, w którym zaginęła Ewa Tylman.
W eksprymencie brali udział biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie oraz Maciej Rokus, szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP. Jak wynika z ich ustaleń, w listopadzie w 2015 roku poziom Warty był znacznie wyższy. Kolejnym wnioskiem biegłych jest fakt, że ciało, które wpadłoby wówczas do wody nie odpłynęłoby, tylko unosiłoby się na powierzchni. - Ten eksperyment, który przeprowadziłem, polegał na tym, że pozorant wpadł do koryta rzeki i ciało leżało na powierzchni wody - tak by się działo w przypadku swobodnego dostania się ciała do wody. Leżałoby na kamieniach przy brzegu - powiedział Maciej Rokus. Jego eksperyment obalił tezę o przypadkowym wpadnięciu dziewczyny do wody. Co istotne: ciało, które popłynęłoby razem z nurtem rzeki, musiałoby być popchnięte przez inną osobę.
Głównym dowodem w sprawie jest notatka policjantów, z której wynika, że Adam Z. powiedział funkcjonariuszom, że zepchnął dziewczynę ze skarpy. Zeznania policjantów to główny dowód w sprawie. Reszta ma charakter poszlakowy.
Przypomnijmy, że Ewa Tylman zaginęła w nocy 22 na 23 listopada. Ostatnie chwile życie spędziła razem ze swoim kolegą, Adamem Z. z którym wcześniej bawiła się w pubie Mixtura. Ciało 26-latki wypłynęło 25 lipca na wysokości miejscowości Czerwonak. Adam Z. od grudnia przebywa w areszcie, prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Grozi mu dożywocie. Co ważne, mężczyzna nie przyznaje się do winy.