Jedno jest pewne – Grzegorz Napieralski swoich kilkunastu procent tanio nie sprzeda. Szef SLD przekonuje, że jest otwarty do rozmów i jest wiele kwestii, które należy wyjaśnić. Dla sztabowców znaczy to tyle co: oczekiwania są wielkie...
Jak donosi radio RMF FM, w sztabach PiS i PO układ z Napieralskim budzi mieszane uczucia. Dlaczego? Bo rozmowy wcale nie muszą zakończyć się sukcesem – lider lewicy może po prostu nie wskazać swego faworyta. A skoro tak, to obłaskawianie SLD może być zabiegiem daremnym, a nawet szkodliwym. W końcu o poparcie lewicy walczą dwie partie prawicowe.
Dlatego zarówno sztab Komorowskiego jak i Kaczyńskiego postanowiły Napieralskiego potrzymać w niepewności. Nikt nie będzie się spieszył do rozmów z lewicą aż do ostatniego momentu i to pod warunkiem, że sondaże będą wskazywały minimalne różnice pomiędzy kandydatami.
W najbliższych dniach możemy się natomiast spodziewać kolejnych ciepłych słów pod adresem sympatyków lewicy. Więcej będzie mowy o pomysłach i zasługach z przeszłości niż o konkretnych nazwiskach, stanowiskach czy koalicji.
Twardsze negocjacje będą trwały na zapleczu. PO już stosuje trik znany z kampanii. Rozmawia z politykami lewicy oko w oko. Tak było między innymi z Wojciechem Olejniczakiem, który już powiedział, że w drugiej turze wyborów zagłosuje na kandydata PO.